Naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej, do jakiego doszło w nocy z 9 na 10 września minister spraw zagranicznych postrzega jako rozległy test w wymiarze nie tylko militarnym, ale też i politycznym.
To jest testowanie nie tylko Polski, ale całego NATO. Nie tylko wojskowe, ale polityczne. (…)To jest test dla NATO, czy będzie jakaś odpowiedź poza słowami. No i to będzie test relacji między Nawrockim czy Trumpem
– podsumował Sikorski.
Sytuacja jest poważna, a nie był w stanie powstrzymać się od uszczypliwości pod adresem prezydenta RP oraz jego gabinetu.
Nowa ekipa w Pałacu Prezydenckim odkrywa użyteczność wymieniania się informacjami
– stwierdził.
Sikorski obwinia Amerykanów o pobłażanie Putinowi
Szef MSZ również nadal atakuje administrację amerykańską.
4 czy 8 sierpnia miały wejść sankcje przeciwko Rosji. Nie weszły, a Putin się rozzuchwala
– mówił.
Dodał też, że "fakty są takie, że USA przestały finansować obronę Ukrainy i robi to Unia Europejska", która "przeznaczyła znacznie więcej środków na obronę Ukrainy niż USA".
Gdyby Putin był gotowy do pokoju, to wprowadziłby zawieszenie broni. Nie jestem jednym z tych, który wierzy w szybkie rozwiązanie tego konfliktu. To jest wojna kolonialna, a takie trwały zazwyczaj dekady
– ocenił polityk.
Dodał, że w negocjacjach międzynarodowych cele osiąga się nie tylko metodą kija, ale i marchewki. Administracja prezydenta Trumpa nie ma kija na Putina, ma głównie marchewkę, stwierdził Sikorski. Wyraził też nadzieję, że "nasi prawicowi politycy będę zadawać to pytanie administracji Donalda Trumpa".
Mam nadzieję, że prezydent Trump straci wreszcie cierpliwość i zrozumie, że Putin go testuje
– powiedział Sikorski.
