Zniszczyć Bąkiewicza
18 sierpnia br. w gorzowskiej Prokuraturze Okręgowej Liderowi Ruchu Obrony Granic Robertowi Bąkiewiczowi przedstawiono zarzut znieważenia funkcjonariuszy Straży Granicznej i Żandarmerii Wojskowej podczas wykonywania przez nich czynności służbowych. Miesiąc później 17 września postawiono kolejne zarzuty – tym razem pomówienia funkcjonariuszy oraz usiłowania nakłonienia ich do niedopełnienia czynności służbowych.
Nie obyło się jednak bez kontrowersji i to w łonie samej prokuratury, ponieważ śledczy z Gorzowa Wielkopolskiego nie byli przekonani o zasadności stawiania Bąkiewiczowi zarzutów. Zainterweniowała wówczas prokurator z Prokuratury Regionalnej w Szczecinie, która wydała w tej sprawie polecenie służbowe.
Prokurator referent Maciej Mielcarek zwrócił się o wyłączenie go od wykonywania czynności procesowych z udziałem Bąkiewicza, uznając, że materiał procesowy wymaga uzupełnienia, jednak nielegalny prokurator Krajowy Dariusz Korneluk podjął decyzję o nieuwzględnieniu tego wniosku.
Ostatecznie prok. Mielcarek postawił Bąkiewiczowi zarzuty, ale mimo to został odsunięty od sprawy, a wspierające go wcześniej szefostwo Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim zostało wymienione bez podania przyczyny.
- Paulina Błaszkiewicz z funkcji Prokuratora Okręgowego w Gorzowie Wlkp. i Monika Pytlińska z funkcji Zastępcy Prokuratora Okręgowego w Gorzowie Wlkp. zostały odwołane z dniem 30 września 2025 r.
- przekazała portalowi Niezależna.pl rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim prok. Mariola Wojciechowska-Grześkowiak.
Jednocześnie dodała, że “decyzje w przedmiocie odwołania wymienionych [prokuratorów-red.] nie zawierają uzasadnienia”.
Do gry wchodzi prokurator z rejonu
Sprawę Roberta Bąkiewicza przejął prokurator Maciej Ostałowski z Prokuratury Rejonowej w Sulęcinie delegowany do Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim, który we czwartek postawił liderowi ROG zarzuty dotyczące dwóch kolejnych przestępstw: pomówienia funkcjonariuszy publicznych i dziennikarzy w mediach społecznościowych (art. 212 § 2 k.k. w zw. z art. 57a § 1 k.k.) oraz nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych i rasowych (art. 256 § 1 k.k.). Za czyny te łącznie grozi mu kara do 3 lat pozbawienia wolności.
Przypomnijmy, że wobec Roberta Bąkiewicza zastosowano surowe środki zapobiegawcze w postaci konieczności meldowania się dwa razy w tygodniu w jednostce policji, informowania o opuszczaniu miejsca pobytu, a także zakazu zbliżania się do polsko-niemieckich przejść granicznych bliżej jak 1 kilometr.
Szokująca argumentacja prokuratury
Portal Niezależna.pl dotarł do treści postanowienia o przedstawieniu Robertowi Bąkiewiczowi kolejnych zarzutów.
Według prokuratury Bąkiewicz miał pomówić sędziów, prokuratorów, polityków oraz dziennikarzy o postępowanie mogące rzekomo poniżyć ich w oczach opinii publicznej i “narazić na utratę zaufania potrzebnego do służby i wykonywania zawodu”. Tego niecnego zdaniem śledczych czynu miał się dopuścić, stwierdzając, że wymienione grupy osób “sprzedają i zdradzają Polskę poprzez zostawienie Polski na pastwę migracyjnego szaleństwa, inwazji, która zniszczy, zabije na wieczność, na zawsze naszą ojczyznę”. Oceniając w tym zakresie dziennikarzy, Bąkiewicz pozwolił sobie na stwierdzenie, że prezentują oni “niczym nieuzasadnioną postawę służalczą wobec swoich niemieckich panów”.
Lider Ruchu Obrony Granic miał też zdaniem prokuratury nawoływać do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych i rasowych, zawierając w swoich mediach społecznościowych oraz w udzielanych wywiadach... “wypowiedzi wzbudzające i nasilające u ich odbiorców uczucia silnej niechęci i wrogości wobec osób narodowości niemieckiej oraz migrantów”.
Przykładem takiej wypowiedzi miały być m.in. słowa wypowiedziane przez niego w jednym z wywiadów w telewizji Republika, kiedy to stwierdził, że “model migracyjny wprowadzony do Polski przez Niemcy i Komisję Europejską ma zniszczyć państwo polskie i nasze bezpieczeństwo, a proces asymilacji integracji imigrantów kompletnie zbankrutował i doprowadził do upadku i spadku bezpieczeństwa Wielkiej Brytanii, Francji i innych państw”.
Co również zdaniem śledczych niedopuszczalne, podkreślił, że proces ten zmierza do “wywołania w nich konfliktów wewnętrznych” oraz “zwiększenia zagrożenia przestępstwami zgwałcenia”.
Śledczy dopatrzyli się także przestępstwa w zamieszczeniu przez Bąkiewicza w mediach społecznościowych wpisu zawierającego stwierdzenie, że “Niemcy prowadzą inwazję na Polskę przy wykorzystaniu imigrantów” oraz że wspólne niemiecko-polskie patrole Straży Granicznej i policji “stanowią kpiny” i mają służyć “sprawowaniu kontroli działań polskiej Straży Granicznej przez stronę niemiecką”.
Kolejnym przykładem “przestępczej” działalności Roberta Bąkiewicza ma być wypowiedź, w której wskazał, że “Niemcy zagrażają Polsce, są agresorem, cynicznie i z ogromną arogancją narażają nas na niebezpieczeństwa, prowadzą przeciwko Polsce wojnę hybrydową, dokonują przestępstw, bandyckich napadów na Polskę, a Polsce grozi zalew tysięcy i setek tysięcy imigrantów, na skutek czego dojdzie do zagrożenia bezpieczeństwa polskich obywateli i nieodwracalnego zniszczenia ich dotychczasowego życia”.
Według prokuratury Bąkiewiczowi nie wolno też było publicznie mówić o tym, że “Niemcy agresywnie atakują Polskę” oraz że “jesteśmy niemieckim podnóżkiem, a Polsce grozi Armagedon polegający na utracie bezpieczeństwa wewnętrznego na skutek napływu setek i tysięcy imigrantów”. Nie wolno było mu też sugerować, że migranci mogą być nosicielami świerzbu i innych chorób zakaźnych oraz “częściej od pozostałych osób dopuszczają się przestępstw zgwałcenia, nie integrują się z kulturą kraju przyjmującego i celowo tworzą w krajach przyjmujących enklawy tzw. strefy szariatu”.
Prokurator czy cenzor?
Komentując postawienie Robertowi Bąkiewiczowi kolejnych zarzutów, jeden z jego trzech pełnomocników mecenas Krzysztof Wąsowski ocenił, że prokuratorowi Ostałowskiemu “najwyraźniej pomyliły się role - prokuratora z cenzorem”.
Wskazuje na jego “serwilizm” oraz “chęć przypodobania się obecnemu reżimowi”. - Cala ta sytuacja sprawia wrażenie, że władza pragnie sprawdzić, czy da się bez cenzorskiej ustawy poprzez działania prokuratorów wprowadzić “tylnymi”, nielegalnymi drzwiami nowy rodzaj ideologicznej cenzury - uważa adwokat.
Podkreśla, że “byłoby to skrajne znieważenie konstytucji i praworządności”, na co “w żadnym wypadku nie można się godzić” i apeluje do “wszystkich uczciwych Polaków o wsparcie w tej nierównej walce”.