KSIĄŻKA | ZGODA - rząd i służby Tuska w objęciach Putina Zamów zanim Tusk zakaże tej książki!

Ekspert o wypowiedzi Trumpa ws NATO. „Była skierowana m.in. do Niemiec”.

Nie milkną echa wypowiedzi byłego prezydenta USA Donalda Trumpa, który podczas wiecu w Karolinie Południowej stwierdził m.in., że Stany Zjednoczone pod jego potencjalnym przywództwem nie będą chroniły sojuszników, którzy nie wypełniają swoich zobowiązań w ramach NATO. – To wyłącznie retoryka wyborcza, która nie jest zapowiedzią żadnych realnych działań w polityce zagranicznej Stanów Zjednoczonych. Sama wypowiedź była raczej fatalną przenośnią, a nie realną groźbą. Wypowiedź byłego prezydenta USA to też po części przejaw frustracji samego Trumpa oraz republikanów i dużej części amerykańskiego elektoratu, którzy mają dość sytuacji, w której kraje takie jak Niemcy, ordynarnie kpią sobie z własnych zobowiązań wobec NATO, żerując na amerykańskim podatniku – komentuje w rozmowie z portalem Niezależna.pl Tomasz Winiarski, amerykanista.

Donald Trump
Donald Trump
Gage Skidmore from Peoria, AZ, USA, CC BY-SA 2.0 <https://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.0> - Wikimedia Commons

Podczas sobotniego wiecu w Karolinie Południowej Donald Trump, prawdopodobny rywal Joego Bidena w listopadowych wyborach prezydenckich, zagroził, że gdy ponownie zostanie prezydentem USA nie będzie chronił przed potencjalną rosyjską agresją krajów NATO, które nie wypełniają swych zobowiązań finansowych wobec Sojuszu.

Wypowiedź polityka została ostro skrytykowana na całym świecie. Przeciwnicy byłego prezydenta USA stwierdzili m.in, że swoją wypowiedzią Trump potwierdził prorosyjskie sympatie, a także chęć osłabienia NATO. 

Zdaniem Tomasza Winiarskiego, amerykanisty, wypowiedź byłego prezydenta USA była nieprzemyślana i dała amunicję wyborczą przeciwnikom Trumpa z Partii Demokratycznej. Ekspert punktuje jednak zarzuty o prorosyjskość byłego prezydenta, przypominając decyzje, które podjęto za czasów jego urzędowania w Białym Domu. 

Kiedy Trump urzędował w Białym Domu wprowadzał silne sankcje przeciwko Rosji, Ameryka wysyłała broń śmiercionośną dla Ukrainy, czego nie chciał zrobić Barack Obama, a do Polski trafiali dodatkowi amerykańscy żołnierze. Trump wcale z NATO nie wyszedł, a zamiast tego wzmacniał je poprzez wywieranie nacisków na kraje członkowskie, aby te wydawały więcej na wspólną obronność

– mówi Winiarski.

Jak dodaje, komentowana wypowiedź byłego prezydenta USA, "to po części przejaw frustracji samego Trumpa, ale także republikanów i dużej części amerykańskiego elektoratu, którzy mają dość sytuacji, w której kraje, takie jak Niemcy, ordynarnie kpią sobie z własnych zobowiązań wobec NATO, żerując na amerykańskim podatniku".   

Sama wypowiedź była raczej fatalną przenośnią...a nie realną groźbą, że Trump będzie faktycznie mówił Rosji by "robiła co chce" z tymi krajami NATO, które nie płacą na własną obronność uzgodnionych minimum 2 proc. swojego PKB. Do takich wydatków państwa Sojuszu zobowiązały się po aneksji Krymu, na szczycie NATO w Walii w 2014 roku.

– przypomina ekspert. 

Trump wielokrotnie wskazywał także na pozytywny przykład Polski, portretując Warszawę jako wiarygodnego sojusznika Waszyngtonu, który w przeciwieństwie np. do Berlina, uczciwie płaci na własną armię, wypełniając zobowiązania natowskie.

– precyzuje.

Nasz rozmówca odniósł się też do kwestii potencjalnej pomocy Stanów Zjednoczonych dla Ukrainy. 

Moi rozmówcy z Partii Republikańskiej, których miałem okazję w ostatnim czasie pytać o Trumpa, szczególnie w kontekście jego krytycznej wobec pomocy dla Ukrainy retoryki, która tutaj w Europie wzbudza liczne obawy, przekonywali mnie, iż jest to jedynie strategia przedwyborcza. Jej celem ma być przyciągnięcie do Trumpa pewnej części elektoratu. Chodzi o tych wyborców, którzy są niechętni finansowaniu pomocy dla Kijowa, a często także dla innych sojuszników USA. W żadnym wypadku nie jest to jednak zapowiedź jakichś realnych działań w polityce zagranicznej USA, które miałaby rzekomo prowadzić nowa administracja Trumpa. Moi republikańscy rozmówcy wskazywali ponadto, że żaden republikański prezydent nie pozwoli, aby Ukraina upadła i znalazła się w rosyjskiej strefie wpływów, ponieważ byłby to scenariusz dużo bardziej druzgocący dla amerykańskich interesów, niż upadek Afganistanu. A przecież za tamtą porażkę republikanie bardzo mocno krytykowali wówczas administrację Bidena.

– kończy Winiarski.

 

 



Źródło: niezalezna.pl

 

#USA #Trump #polityka zagraniczna #NATO #fundusze na obronność

Konrad Wysocki