Poseł KO Franciszek Sterczewski nie przeprosił polskich służb broniących granicy za swoje zachowanie w czasie naporu nielegalnych migrantów na granicę polsko-białoruską. Poseł, który zasłynął z uciekania polskim służbom z niebieską torbą, mówił za to o... "nielegalnych pushbackach".
Franciszek Sterczewski (KO) był jednym z polityków, którzy przyjeżdżali na polsko-białoruską granicę w czasie ataku hybrydowego Putina i Łukaszenki z wykorzystaniem nielegalnych migrantów - po to, by... wspierać migrantów. Wszyscy pamiętamy, jak biegał z niebieską torbą, uciekając polskim strażnikom i przewracając się w polu. Te sceny przeszły do historii. A jak poseł komentuje to dziś?
Michał Jelonek pytał posła Franciszka Sterczewskiego, co ma do powiedzenia rodzinie żołnierza zamordowanego przez nielegalnego migranta. - Tylko zakończenie nielegalnej procedury pushbacków może zwiększyć bezpieczeństwo na granicy - odpowiedział Sterczewski.
Reporter TV Republika dopytał, gdyż nie mógł uwierzyć w tę odpowiedź. "Całym sercem jestem z nimi, jest mi żal tej sytuacji. Ale rolą państwa jest zrobienie wszystkiego, żeby nie dochodziło do kolejnych takich sytuacji. To, o czym powinniśmy rozmawiać to deeskalacja sytuacji, działania zgodne z prawem, nie może być tak, że ktoś w sposób nielegalny przekracza tę granicę" - zmienił narrację Sterczewski.
Jak dodał, "nie może być tak, że żołnierze są wysyłani do wywózek".
Mimo tego muru, mimo wydanych miliardów, w ciągu dwóch lat 30 tys. osób przekroczyło tę granicę nielegalnie i doszło do Niemiec. Każdy kto przekroczy granicę powinien być zatrzymany, sprawdzony, rozpatrzony wniosek o azyl
Na uwagę, że Sterczewski przeszkadzał polskim służbom, biegając na granicy z torbą, polityk partii Tuska się ożywił: - Proszę nie kłamać. Biegałem, ale żeby udzielić pomocy! Jak jest wypadek samochodowy, ktoś ze służby uniemożliwia udzielenie pomocy... - brnął. Na sugestię, że może teraz przeprosić żołnierzy, nie odpowiedział.