Politycy opozycji nie zostawili suchej nitki na sejmowym wystąpieniu ministra sprawiedliwości Adama Bodnara w sprawie Pegasusa. To, co powiedział Bodnar, ostro krytykowali m.in. Michał Wójcik, Sebastian Kaleta i Marcin Przydacz. "To taki jeden wielki kapiszon był. Balonik, który nadmuchano przez ostatnie dni" - usłyszeliśmy od pierwszego z wymienionych.
Adam Bodnar przedstawił dziś w Sejmie informację dotyczącą rzekomej inwigilacji tzw. Pegasusem. Wystąpienie ministra sprawiedliwości zostało mocno skrytykowane przez opozycję. W ocenie polityków PiS i Suwerennej Polski, Bodnar nie powiedział nic nowego, a w dodatku nie doszło do żadnej afery, bo kontrolę operacyjną zatwierdzał sąd.
- To taki jeden wielki kapiszon był. Balonik, który nadmuchano przez ostatnie dni. Miał pan podać opinii publicznej wstrząsające informacje, a podał pan mniej, niż podają media od rana - powiedział Michał Wójcik, po czym zadał serię pytań Bodnarowi.
Chodzi o te 500 osób przez kilka lat? Ilu polityków jest wśród tych osób? Ilu polityków opozycji? Ilu polityków wśród rządzących? Dlaczego pan tego nie powie?
Wójcik kontynuował: - Pan mówi, że zespół śledczy będzie przekazywał na bieżąco informacje opinii publicznej. I to jest istota działania. Wy gracie tym! Wie pan, jaka jest najważniejsza informacja z pańskiego przemówienia? To, że wszystkie podsłuchy były legalne! Nie powiedział pan, że były nielegalne, więc jako osoba inteligentna sobie to dopowiedziałem.
W podobnym tonie wypowiadał się inny poseł Suwerennej Polski Sebastian Kaleta.
Dowiadujemy się, że w istocie mamy do czynienia z małym deszczem, że kontrola operacyjna nie była procesem masowym, a punktowym. Nie było żadnego nielegalnego procederu, bo wszystko odbywało się za zgodą sądu
Również Marcin Przydacz z PiS mówił o tym, że Bodnar nie podał informacji, które do tej pory nie byłyby w obiegu publicznym. - Czy jest pan w stanie nam powiedzieć, w ilu przypadkach sędziowie wnosili o pogłębione informacje, dostęp do akt sprawy, dodatkowe uzasadnienie wniosku? - pytał Bodnara.