Koszulka "Nie Bać Tuska" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Łysiak dla Niezalezna.pl: Trump – według Tuska „współpracownik rosyjskich służb”?

Zadziwiająca jest umiejętność elit rządowych i wspierających je mediów unikania tego, co faktycznie może sprawić im problem, kluczenia, manipulowania opinią publiczną. Ta jedna wielka ściema ukrywana jest pod płaszczykiem „demokracji”, z różnymi idiotycznymi epitetami dodawanymi do tego, takimi jak „walcząca” pisze w felietonie Tomasz Łysiak.

Jan Grabiec i Donald Tusk
Jan Grabiec i Donald Tusk
Fot. Tomasz Jędrzejowski - Gazeta Polska

Bez wątpienia wybór Trumpa na prezydenta USA to trudny moment dla europejskich liberalno-lewicowych elit, w tym dla Donalda Tuska. Prof. Sławomir Cenckiewicz w liście otwartym spytał premiera, jak należy rozumieć jego słowa z 2023 roku:

„Trump, jego zależność od rosyjskich służb, nie podlega dyskusji. To nie jest moje przypuszczenie, to jest efekt dochodzenia amerykańskich służb. Nie wykluczają amerykańskie służby, że Trump został wręcz zwerbowany przez rosyjskie służby 30 lat temu”.

Niebywale ostre oskarżenie - wypowiedziane tak niedawno przez polskiego premiera, w dodatku z zastrzeżeniem, iż „nie jest to przypuszczenie”, lecz pewność – domaga się chyba jakichś wyjaśnień.

Tych Donald Tusk unika, zbywając niewygodne pytania na konferencjach prasowych i nie odnosząc się szerzej i merytorycznie do tego, co sam powiedział, a co zauważył i publicznie podał do wiadomości prof. Cenckiewicz. W oby wypadkach – tzn. zarówno wtedy, gdyby premier podtrzymywał swoje stanowisko, jak i wtedy, gdyby chciał się z niego wycofać – należy się społeczeństwu jakieś poważne wytłumaczenie. Nawet, gdyby to miały być „przeprosiny” za słowa nie mające oparcia w faktach.

Jeśli zaś mają, a Donald Tusk nadal jest o tym przekonany - powinien również źródło tej wiedzy ujawnić. Mówimy o niezwykle poważnych sprawach i o publicznych wypowiedziach polskiego premiera o 47. prezydencie Stanów Zjednoczonych. Zadziwiająca jest umiejętność elit rządowych i wspierających je mediów unikania tego, co faktycznie może sprawić im problem, kluczenia, manipulowania opinią publiczną. Ta jedna wielka ściema ukrywana jest pod płaszczykiem „demokracji”, z różnymi idiotycznymi epitetami dodawanymi do tego, takimi jak „walcząca”.

A przecież właśnie standardem państwa demokratycznego powinno być odpowiadanie na tak ważne, formułowane publicznie pytania i zarzuty. Udawanie, że ich „nie ma” jest jak widać skuteczne. Ale nie ma nic wspólnego z demokracją. Walczącą i każdą inną. Jest po prostu poniżej standardów.

 



Źródło: niezalezna.pl

am