Cezary Tomczyk i Władysław Kosiniak-Kamysz, stojący obecnie na czele ministerstwa obrony narodowej, przypuścili atak z mównicy sejmowej na Antoniego Macierewicza, przewodniczącego podkomisji smoleńskiej. Macierewicz ripostował: - Nie ma ważniejszej sprawy dla każdego Polaka, by wyjaśnić zbrodnię smoleńską!
Dziś w Sejmie odbyło przedstawianie informacji ministra obrony narodowej nt. raportu opublikowanego przez powołany w MON ekspercki zespół badający działalność podkomisji smoleńskiej kierowanej przez polityka PiS Antoniego Macierewicza. W praktyce wyglądało to tak, że Władysław Kosiniak-Kamysz i Cezary Tomczyk, obecne kierownictwo MON, atakowali Macierewicza.
Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz wysnuł nawet absurdalną tezę, że celem działań Antoniego Macierewicza (PiS) było... "zniszczenie pamięci o ofiarach katastrofy smoleńskiej i zniszczenie wspólnoty narodowej".
- To komisja Jerzego Millera wyjaśniła przyczyny katastrofy smoleńskiej; były nimi zderzenie z drzewem i ziemią. To efekt prac polskiej komisji - powiedział wiceszef MON Cezary Tomczyk, powołując się na komisję Millera, jaka praktycznie potwierdziła rosyjską wersję.
Wystąpienia kierownictwa MON spotkały się z mocną odpowiedzią. Na mównicę wyszedł Antoni Macierewicz.
Antoni Macierewicz stwierdził, że istotą wystąpień jego przedmówców "jest formułowanie, że badając zbrodnie rosyjskie, popełniam nienawiść, że badanie zbrodni rosyjskiej jest podziałem narodu polskiego, że badanie zbrodni rosyjskiej jest to rzecz niedopuszczalna".
- A do tego jeszcze z przykrością okazuje się, że są tacy posłowie, posłanki, które się w tej sprawie śmieją. To pokazuje istotę rzeczy, z którą mamy do czynienia - dodał poseł PiS.
"To, co powiedział pan Kosiniak-Kamysz, pan Tomczyk, tak jak oni się zachowują w sensie merytorycznym, to rzecz nieprawdopodobna. Nie ma takiej sytuacji poza tym, jak Rosjanie zachowywali się w sprawie zbrodni katyńskiej. Wtedy przez kilkadziesiąt lat wsadzano ludzi do więzienia za to, że powiedzieli, że to Rosjanie zamordowali Polaków" - kontynuował wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości.
Apeluję do was, jako do Polaków, zastanówcie się nad tym, czy taka skala kłamstw może być dopuszczalna. W kwietniu roku 2022 szef ministerstwa obrony USA będący w Polsce przekazał jednoznacznie swoje stanowisko, że pan prezydent Kaczyński i cała elita narodowa lecąca w samolocie nr 101 została zamordowana przez Putina. Możecie to wysłuchać!
W ocenie Macierewicza, "nieprawdopodobne jest ukrywanie prawdy". - Nie ma ważniejszej sprawy dla każdego Polaka, by wyjaśnić zbrodnię smoleńską! To nieprawdopodobne kłamstwo pana Kosiniaka-Kamysza. Pan Kosiniak mówi, że komisja nie doszła do żadnego wniosku. Podkomisja udowodniła i jednoznacznie stwierdziła, że mieliśmy do czynienia z wysadzeniem samolotu! - powiedział polityk PiS.
W pewnym momencie Macierewicz wyciągnął dwie tablice poglądowe.
- To są loki powybuchowe, to są ślady mówiące o eksplozji. Są klasycznym materiałem jednoznacznie stwierdzającym o eksplozji. Nasza podkomisja doprowadziła do rekonstrukcji samolotu - powiedział.
W końcu wicemarszałek Dorota Niedziela zagroziła, że wyłączy Macierewiczowi mikrofon. "2 godziny można mnie atakować, 2 godziny można kłamać, a ja nie mogę odpowiedzieć" - odparł poseł opozycji. A kiedy już miał wyłączony mikrofon, powiedział: - Prawda smoleńska będzie zawsze pokazywana, raport jest obecny!