Debata wokół dwukadencyjności w samorządach nabiera tempa. Z jednej strony premier Donald Tusk i PSL chcą całkowitego zniesienia ograniczeń, z drugiej - poseł PiS Marcin Horała, stanowczo broni wprowadzonych zasad.
- Podstawowym argumentem jest ogromna władza, jaką ma w swojej jednostce wójt, burmistrz czy prezydent, władza nieporównywalna z jakąkolwiek na poziomie ogólnopolskim
- podkreśla Horała.
Jak wyjaśnia poseł PiS, wójt, burmistrz czy prezydent miasta koncentruje w swoich rękach pełnię władzy wykonawczej – w praktyce jest jednocześnie prezydentem, premierem i całym rządem w jednej osobie. Jest nieodwoływalny przez radę żadnym konstruktywnym votum nieufności, a wyłącznie bardzo trudnym frekwencyjnie referendum. Horała szczegółowo wylicza, dlaczego pozycja wójta, burmistrza czy prezydenta jest wyjątkowo silna i wymaga demokratycznej kontroli.
Dodatkowo wójt, burmistrz czy prezydent zazwyczaj jest największym na danym terenie pracodawcą, dysponuje zasobem mieszkań komunalnych, posiada własny aparat urzędniczy budujący jego wizerunek
– argumentuje poseł.
Według Horały budżet na promocję jednostki samorządu terytorialnego w średniej wielkości mieście jest porównywalny z budżetami największych ogólnopolskich komitetów wyborczych. Różnica polega na tym, że ci drudzy muszą dzielić środki na setki powiatów, podczas gdy lokalni włodarze koncentrują całą siłę promocyjną w jednym miejscu.
- Podczas gdy wójt, burmistrz czy prezydent nie tylko sam jest zawodowym politykiem, ale ma często w urzędzie cały dział promocji albo dział prasowy - lokalna opozycja to kilkoro niezawodowych radnych, bez żadnego budżetu i poświęcających się swojej działalności hobbystycznie przez kilka godzin w tygodniu
- zauważa poseł PiS.
Poseł dodaje, że w przytłaczającej większości gmin nie ma lokalnych mediów innych niż urzędowe lub żyjące dzięki zleceniom z urzędu.
"Dwukadencyjność to krok w dobrym kierunku"
Marcin Horała przypomina, że reforma wprowadzała szereg mechanizmów mających zwiększyć kontrolę obywatelską w samorządach. - Zmiana kodeksu wyborczego i ustaw samorządowych uchwalona przez PiS w 2017 roku, którą miałem zaszczyt współtworzyć, wprowadziła kilka mechanizmów minimalnie ograniczających wszechwładzę wójtów, burmistrzów i prezydentów - wyjaśnia poseł.
Wśród tych mechanizmów wymienia: obowiązkowe transmisje obrad organów uchwałodawczych, publiczne rejestry głosowań, indywidualne uprawnienia kontrolne radnych oraz właśnie dwukadencyjność.
- To był krok w dobrym kierunku, jednak zdecydowanie zbyt mały. Powinniśmy poważnie zastanawiać się nad kolejnymi zmianami, jak np. przywrócenie kolegialności władzy wykonawczej w gminach
- postuluje Horała.
Poseł PiS nie ukrywa, że propozycja PSL i premiera Tuska to dla niego krok w złym kierunku.
Na pewno nie powinniśmy wykonywać kroku wstecz w postaci znoszenia dwukadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów
– podkreśla stanowczo Horała.
Dwukadencyjność wójtów, burmistrzów, prezydentów a posłów, senatorów i radnych - na czym polega różnica?
— Marcin Horała (@mhorala) October 26, 2025
Podstawowy powód dla dwukadencyjności wójtów/burmistrzów/prezydentów (dalej w/b/p) jest następujący - dobrym i sprawdzającym się pomysłem jest ograniczenie kadencji…
Tusk dołączył do stanowiska PSL
Po drugiej stronie barykady stoi premier Donald Tusk, który podczas niedzielnej konwencji Koalicji Obywatelskiej w Centrum Nauki Kopernik zdecydowanie poparł propozycję PSL ws. zniesienia dwukadencyjności. - Gorąco namawiam wszystkich bez wyjątku, ze wszystkich partii. Odwołajcie tę niemądrą decyzję PiS-u i pozwólcie ludziom wybierać swoich gospodarzy - apelował premier.
Tusk przywołał przykład burmistrza sprawującego funkcję przez 28 lat jako dowód na to, że mieszkańcy potrafią sami ocenić, kogo chcą na czele swojej gminy. - To ludzie, wyborcy, a nie partie, nie jakieś mafie, nie jakieś grupy interesu, tylko ludzie w powszechnych wyborach wybierają swojego wójta, swoją panią burmistrz, panią czy pana prezydent miasta - przekonywał premier.
Prezes PSL i wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz poszedł jeszcze dalej, nazywając dwukadencyjność w samorządach "niekonstytucyjną" i stawiając koalicji ultimatum.
- Jeśli ta ustawa nie wejdzie w życie, zgłosimy wtedy zmianę w konstytucji i wprowadzenie dwukadencyjności dla posłów. Nie może być tak, że jednych z wyboru traktuje się gorzej, a drugim daje się zupełną wolność - ostrzegał szef MON.