Żurek zaprezentował swój plan na KRS
Minister sprawiedliwości Waldemar Żurek podczas konferencji prasowej zaprezentował założenia nowej ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Zgodnie z jego propozycją wybory sędziów, w tym weryfikację zgłoszeń do tego konstytucyjnego organu miałaby organizować Państwowa Komisja Wyborcza.
Kandydatami mogliby być sędziowie z co najmniej 10-letnim stażem orzeczniczym, w tym co najmniej 5-letnim w sądzie, w którym obecnie orzekają. Kompromis według Żurka miałby polegać na tym, że będą mogły kandydować osoby, które były awansowane z udziałem KRS w obecnym jej kształcie.
Kandydaci mieliby być zgłaszani przez Naczelną Radę Adwokacką, Krajową Radę Radców Prawnych i Krajową Radę Notarialną spośród grupy czynnych sędziów.
Zgodnie z projektem, każdy sędzia będzie mógł oddać głos maksymalnie na 15 kandydatów zgodnie z przyjętym w ustawie parytetem reprezentacji poszczególnych sędziów.
Żurek postuluje też powołanie Rady Społecznej powoływanej na 4-letnią kadencję równoległą do kadencki KRS. Miałaby ona doradzać przy rozpatrywaniu i ocenie kandydatów na sędziów i asesorów oraz zapewniać udział organizacji obywatelskich i zawodowych w procesie oceny kandydatów. Kandydatów do tego ciała ma wskazywać Naczelna Rada Adwokacka, Krajowa Rada Radców Prawnych, Krajowa Rada Notarialna, Krajowa Rada Komornicza, Rada Główna Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Rzecznik Praw Obywatelskich, Krajowa Rada Prokuratorów przy Prokuratorze Generalnym, Rada Działalności Pożytku Publicznego.
To już było
Zdaniem dr. Oskara Kidy, którego portal Niezależna.pl poprosił o komentarz w tej sprawie, propozycja ministra Żurka “przypomina model, który mieliśmy przed 2018 rokiem”, choć - jak wskazał - “trochę bardziej demokraryczny i trochę bardziej transparentny”. - Tutaj przynajmniej wszyscy mogliby się wypowiedzieć. Natomiast nadal są tu takie rzeczy, których nie rozumiem - zaznaczył.
- Nie rozumiem powoływania jakiejś Rady Społecznej przy KRS-ie i konstytucja nie przewiduje w ogóle takiego ciała. Po to KRS jest organem kolegialnym, który zrzesza członków wszystkich władz - władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej - żeby nie musiał korzystać z jakichś ciał doradczych, jakichś ekspertów. To KRS jest od tego, żeby opiniować kandydatów, stawiać wnioski o powołania do prezydenta i nie potrzebuje do tego żadnej pomocy. Przedstawicielami strony społecznej są po prostu posłowie i senatorowie, bo to oni mają legitymację demokratyczną
- tłumaczył.
Zdaniem naszego rozmówcy, model wg którego obecnie sędziowie powoływani w skład KRS “nie jest w jakikolwiek sposób wadliwy”. - Wręcz przeciwnie. Jest on po prostu bardziej demokratyczny, ponieważ podmiot wybierający ma wreszcie legitymację demokratyczną od obywateli. Natomiast, jak rozumiem, intencja ministra Żurka jest taka, żeby zgodnie z tym, co nam wskazał Europejski Trybunał Praw człowieka - w mojej opinii poza swoimi kompetencjami - sędziowie mają odzyskać wpływ na powołanie tej części sędziowskiej KRS. I to chyba ma być krok w kierunku realizacji tego postulatu - wyjaśnił.
Wątpliwy sposób głosowania
Kida przyznał, że trudno mu zrozumieć “czemu sędziowie mają wskazywać 15 kandydatów w wyborach”. - Chyba te wybory nie powinny tak wyglądać, że każdy sędzia może zagłosować na 15 osób. Jak dla mnie jest to próba wprowadzenia takiej kreatywnej księgowości, żeby ci starzy sędziowie mogli przegłosować tych nowych sędziów. Nie powinno tak być - ocenił.
- Jeżeli sądownictwo podzielone jest na szczeble, to jest iluś tam kandydatów przypisanych do danego szczebla sądu. Więc niech sędziowie na nich głosują i ci, którzy zdobędą najwięcej głosów zostaną wybrani, bez żadnej multiplikacji tych głosów
- tłumaczył.
Konstytucjonalista przypomniał, że podobne pomysły miał Adam Bodnar. - On zrobił to dużo gorzej, bo wykluczył po prostu tych sędziów powołanych po 2017 roku. I tam też było tak, że to poszczególne szczeble sądownictwa prowadziły wybory, ale każdy sędzia miał więcej tych głosów (o ile pamiętam trzy, chociaż to zależało chyba od szczebla sądownictwa), no i to też było obliczone na to, żeby przypadkiem nie było tak, że zostanie wybrany nie ten, co trzeba - wyjaśnił.
Prawnicza wierchuszka będzie decydować
Zdaniem prawnika, projekt zaprezentowany dziś przez min. Żurka mógłby stanowić “jakąś tam bazę do dyskusji”, jeżeli doszłoby do jego modyfikacji na poziomie parlamentu z uwzględnieniem głosu prezydenta, “o ile wyraziłby on wolę rozmowy na ten temat”. - Natomiast na pewno nie w tym kształcie, w którym został on przedłożony - dodał.
Zwrócił uwagę na planowaną w projekcie ustawy rolę samorządów prawniczych w opiniowaniu i wyłanianiu kandydatów do KRS, zwracając przy tym uwagę na ich “zaangażowanie w spór o charakterze politycznym”. - Nie podoba mi się wskazywanie przez nich kandydatów na członków KRS. Dlaczego adwokaci, radcowie prawni, albo notariusze – przy całym dla nich szacunku (w końcu sam należę do jednego z tych samorządów) - mają zgłaszać kandydatów na sędziów? Przecież obecnie w ustawie jest tak, że poza sędziami mogą to robić obywatele. I to jest bardzo dobre rozwiązanie, bo jeżeli sędzia jest w stanie zebrać podpisy obywateli z poparciem, to lepszej legitymacji demokratycznej nie ma. A tutaj inne zawody prawnicze, które mają interes w tym, żeby sędziowie prezentowali takie, a nie inne postawy mają zgłaszać kandydatów na członków KRS. Tak być nie powinno - podkreślił.
- Być może to jest jakaś taktyka, żeby napisać tak złą i niekonstytucyjną ustawę “prawaorządnościową”, żeby przy niej ta o KRS-sie wydawała sie akceptowalna. Ale diabeł tkwi w szczegółach i te szczegóły są po prostu złe
- podsumował dr Oskar Kida.