Prezydent stolicy w Sejmie obwieścił decyzję cofającą drastyczne podwyżki kosztów przekształcania prawa własności. W Sejmie, bo zapewne właśnie tam dowiedział się od Grzegorza Schetyny, jaka jest jego własna „rekomendacja”, podjęta ponoć po wsłuchaniu się „w głos ulicy”.
Ciekawe, czyich głosów słuchał, gdy PO uchwalała tę skandaliczną podwyżkę, i czyich posłucha, gdyby Platforma wygrała wybory parlamentarne? PO traktuje Warszawę jak poletko doświadczalne. Jak karbowy tłucze po twarzy pańszczyźnianego chłopa, testując jego odporność na upokorzenia. W omawianym przypadku PR-owski rachunek zysków i strat nakazał taktyczny odwrót, bo nawet medialni funkcjonariusze „tefałenów”, zapewne po analizie kosztów własnych mieszkań, zaczęli robić uczciwe materiały. Jednak nie miejmy złudzeń – Rafał Trzaskowski będzie nadal prowokował możliwie najskrajniejsze emocje, widząc w tym jedyną szansę dla swojej formacji. Ma być ciągła awantura. O wszystko. Nazwy ulic, pomniki, opłatek czy muzeum KOD. A nuż uda się powtórzyć operację „Krzyż” z 2010 r.! W emocjach bowiem niknie racjonalny dyskurs. A gdy rozum śpi, rodzą się upiory, które mogą przywrócić władzę postkomunistycznej oligarchii.