Stosunkowo łatwo zgodzić się z tym, że ślub jako akt duchowy ma sens, ślubowanie jest bowiem istotnym elementem miłości i z niej wynika: kochający się pragną przecież być ze sobą do końca życia. Dla katolików ślub jest czymś doniosłym, jest sakramentem. Czy jednak ma sens i wartość jako akt prawny? Za zawarciem związku małżeńskiego przemawia kilka racji antropologiczno-etycznych. Ślub w pewnym sensie formalizuje odpowiedzialność, a przecież nie ma miłości bez odpowiedzialności (zob. książka K. Wojtyły „Miłość i odpowiedzialność”). Małżeństwo jest niejako stróżem miłości, choć jej nie gwarantuje, to jednak jej pomaga – w sytuacji kryzysu stwarza szansę na jej uzdrowienie. Ślub przyczynia się też do stabilizacji związku i daje, zwłaszcza kobietom i dzieciom, poczucie bezpieczeństwa.
Stróż miłości i rodziny
Coraz modniejsze jest przekonanie, że kochającym się ślub nie jest do niczego potrzebny. Tego, co dzieje się w sercu, nie można przecież sformalizować i zastąpić papierkiem. W efekcie takiego nastawienia coraz więcej dzieci rodzi się w związkach pozamałżeńskich. Czy istotnie ślub nie ma sensu?