W pierwszej turze komisarz miasta Ewa Weber zdobyła 39,29 proc. głosów, podczas gdy jej kontrkandydat, miejski aktywista Kamil Żbikowski zaledwie 16,14 proc. Wydawało się, że partia Donalda Tuska nie straciła śląskiej metropolii. Szyld KO mocno jednak ciąży również w polityce lokalnej. Ostatecznie Żbikowski pokonał minimalnie Weber o ponad 100 głosów i przejmie stery nad Zabrzem. Skutki referendum z odwołaniem Agnieszki Rupniewskiej, również popieranej przez KO, a także ta wizerunkowa katastrofa dla partii rządzącej, otwierają furtkę do odwołania innych włodarzy miast. W kolejce czekają Kraków, Rzeszów, Piotrków Trybunalski czy Zakopane. Wątpliwe, by doszło do referendum w Warszawie, bowiem Rafał Trzaskowski, jak przystało na polityków KO, ma tam mocne poparcie. „Silni razem” pocieszają się, że Żbikowski to ultraliberał, zwolennik Jerzego Owsiaka, więc PiS nie ma czego świętować. Otóż wszyscy przeciwnicy polityczni KO mają, bo po wyborach samorządowych wiosną 2024 r. taki scenariusz nie był kompletnie brany pod uwagę.
Sromotna klęska uśmiechniętych
Druga tura wyborów prezydenckich w Zabrzu potwierdza koszmarny trend dla Koalicji Obywatelskiej – staje się ona niewybieralna nawet wtedy, gdy na papierze jest faworytem.