Gdy Radosław Sikorski podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ stwierdził, że Chiny mogą odegrać kluczową rolę w wymuszeniu pokoju na Rosji, a Onet pisał o „nadziei”, którą szef polskiego MSZ „widzi w ChRL”, Pekin wystrzelił międzykontynentalną rakietę balistyczną, która spadła do Oceanu Spokojnego.
Tym samym reżim pokazał, że na stabilności i pokoju zależy mu mniej więcej tak bardzo jak Moskwie. Czy więc wypowiedź Sikorskiego to dowód na to, że polityka MSZ pod jego rządami jest oderwana od rzeczywistości? Niedawno b. szef MSZ Witold Waszczykowski zwrócił uwagę, że nagła „pryncypialność” Sikorskiego ws. Wołynia, mimo że troszkę wcześniej nie reagował na oskarżenia Kuleby, to „»podgotowka« do akceptacji przez Polskę niemieckiego planu podziału Ukrainy, która nie zasługuje na wsparcie, jeśli nie rozliczyła Wołynia”.
Teraz zamiast wzywać, jak np. szefowa duńskiego rządu, do pociągnięcia Pekinu do odpowiedzialności za wsparcie Putina, Sikorski pokłada nadzieję w rządzie KPCh i wyraża to w momencie, gdy Chiny na Pacyfiku stanowią zagrożenie dla pokoju. Za chwilę może się okazać, że niemiecki plan podziału Ukrainy przypomina korzystny dla Putina chiński układ pokojowy ws. Ukrainy ogłoszony 24 lutego 2023 r.