Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Sędzia Safjan przyłapany

„A cóż ja mam wspólnego z moim ojcem? Opuścił naszą rodzinę, gdy miałem trzy lata” – mówił sędzia Marek Safjan, gdy wyszło na jaw, że Zbigniew Safjan w hitlerowskim mundurze służył w walczącym z AK Grenzschutzu. A potem doniósł na 21-letniego kolegę Jana Nesslera sowieckiemu dowódcy, w wyniku czego byłego akowca rozstrzelano.

Sędzia Safjan ma niski głos, który dodaje mu dostojeństwa. Ostatnio uzasadniał wyrok TSUE podważający legalność Izby Dyscyplinarnej. Równie dostojnie wyglądał, gdy w 2016 r. w czasie kongresu sędziów ubolewał nad „zastraszaniem” sędziów, którzy orzekali w kwestii lustracji, a potem „wyciągnięto” im rodziców w SB. Gdy obejrzałem teraz to wystąpienie, coś mi zaświtało… Zajrzałem do książki Macieja Replewicza „Stawka większa niż kłamstwo” i tam… odkrycie! Zbigniew Safjan, broniąc się przed zarzutem, który pojawił się w 1994 r., że wydał na śmierć Nesslera, opowiadał, że materiały na ten temat czytał… jego syn Marek i go wspierał. Ten sam syn, który po śmierci ojca powie: „A cóż ja mam wspólnego z moim ojcem?”. Niech nie zwiedzie nas niski głos sędziego, niezależnie, czy przemawia w Warszawie, czy w Luksemburgu. Wystudiowanemu dostojeństwu rzadko po drodze z prawdą.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Piotr Lisiewicz