Scholza „W pustyni i w puszczy”
Będąc w Oxfordzie, sprawdziłem w bibliotece uniwersyteckiej, w której jest wszystko, jacy są najpopularniejsi polscy autorzy. Na pierwszym miejscu był piszący po angielsku historyk Józef Garliński, na drugim Sienkiewicz, na trzecim Lem.
Gdyby o taką klasyfikację zapytać kanclerza Olafa Scholza, na pierwszym miejscu postawiłby pewnie Henryka Sienkiewicza, szczególnie eksponując „W pustyni i w puszczy”. Mam wrażenie, graniczące z pewnością, śledząc poczynania kanclerza Niemiec, iż wzorem dla niego jest Murzyn Kali, który na przykładzie krów przedstawił wykładnię, co jest dobre, a co złe. U szefa rządu w Berlinie krowy zostały zamienione przez imigrantów: jeśli Niemcy po inwazji imigrantów na Lampedusę wycofują się z „mechanizmu solidarnościowego” oraz zapowiadają zawieszenie strefy Schengen – to dobrze. Jak Polska od 2015 r. skutecznie broni się przed imigrantami – to bardzo źle!
Solidarność europejska według Scholza jest dobra, gdy trzeba przyjmować imigrantów od krajów, które prowadziły „politykę otwartych drzwi”. Ale solidarność europejska jest już zła, gdy chodzi o Nord Stream, bo tutaj Niemcy mogą robić, co chcą. Tyle że Sienkiewiczowski Kali budził sympatię, a Scholz – przeciwnie.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie





