Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
,Bartosz Bartczak,
28.07.2022 18:00

Przyszłość jest PiS-owska

Sekularyzacja. Imigracja przedstawicieli obcych kultur. Postępująca europeizacja. Zmiana obyczajowości Polaków. Rozrost dużych miast. Te wszystkie zjawiska według wielu komentatorów nie tylko mają zmienić przyszły charakter Polski, lecz także na trwałe uniemożliwić sprawowanie władzy przez PiS. Ale rzeczywistość wcale nie chce spełnić nadziei liberalno-lewicowych środowisk.

Świat znalazł się w momencie zwrotnym. „Koniec historii” został odwołany. Triumfalny pochód liberalizmu został zatrzymany. Wszelkie więc takie zjawiska, jak mieszanie kultur, odchodzenie od religii i wartości wspólnotowych czy wzrost swobody obyczajowej, które były charakterystyczne dla okresu po 1989 r., zostały zahamowane. A przyśpieszać zaczęły zjawiska, które do władzy wyniosły PiS i partie mu podobne. Tak więc to teraz „dobre zmiany” są na topie.

Cofanie globalizacji

Kryzys finansowy 2008 r., triumf Trumpa w 2016 r., pandemia roku 2020 i wojna 2022 r. pokazały, że globalizacja zaczęła swój odwrót. Nie jest to nic nowego. Globalizacja cofnęła się chociażby po I wojnie światowej czy (na swój sposób) po upadku Imperium Rzymskiego. Po prostu globalizacja, jak inne procesy polityczne, ma swoje przypływy i odpływy. Zjednoczenie świata zawsze rozbije się o ambicje polityczne poszczególnych mocarstw. Tak dzieje się i teraz. Rywalizacja USA i Chin powoduje, że oddalamy się od „światowej jedności”, nawet w obszarze gospodarki.

A taka sytuacja sprzyja wzrostowi poparcia dla sił odwołujących się do wartości narodowych, stawiających raczej na państwo niż na globalny rynek. Czyli takich jak Prawo i Sprawiedliwość. Po prostu ludzie w nowej sytuacji wysoko cenią sobie bezpieczeństwo, większą wagę przykładają do więzów we wspólnocie czy stawiają na lokalność.

Dodatkowym czynnikiem sprzyjającym PiS jest kompromitacja Unii Europejskiej przy kolejnych kryzysach. Czy to kryzys finansowy, czy migracyjny, czy epidemiczny, czy po prostu okrutna wojna, Unia Europejska zawsze jest powolna i niezdolna do podejmowania decyzji. I zawsze służy interesom Niemiec.
W takiej sytuacji Polacy na własne oczy zaczynają dostrzegać, że PiS, które od początku nie darzy zaufaniem Brukseli i Berlina, ma po prostu rację. To PiS mówiło o uzależnieniu elit niemieckich i europejskich od Putina. To PiS mówiło o trzymaniu się własnej waluty narodowej. To PiS mówiło o zagrożeniach wynikających z masowych migracji. Wreszcie, to PiS z dystansem podchodziło do uzależnienia polskiej gospodarki od gospodarki niemieckiej i krytykowało naszą pozycję w łańcuchach produkcji. Problemy UE i buta Niemiec będą tylko bardziej widoczne. A to będzie sprzyjać wzrostowi poparcia dla PiS.

Gospodarczy liberalizm nie taki atrakcyjny

Wraz z globalizacją w odwrocie znalazł się liberalizm gospodarczy. Wszystkie państwa na gwałt interweniują w gospodarkę, aby ratować ludzi czy to przed skutkami kryzysu, czy pandemii, czy wojny. A państwo w gospodarce już pozostanie. Po kilkudziesięciu latach prywatyzacji, ograniczania usług publicznych i deregulacji przyszedł czas na rozbudowanie programów socjalnych, wspólnego działania państwa i firm prywatnych oraz na zamykanie granic za pomocą ceł. A w polityce socjalnej i zaangażowaniu państwa w gospodarce PiS jest bardziej wiarygodne. W momencie, kiedy normą staje się polityka nieliberalna, mówienie o tym, że zmiany światowe działają na niekorzyść najbardziej nieliberalnej partii w Polsce, jest w najlepszym wypadku mijaniem się z rzeczywistością. Zmiany podejścia do polityki gospodarczej będą raczej działały na korzyść partii Jarosława Kaczyńskiego, która te trendy nawet wyprzedziła.

Na korzyść PiS działa jeszcze jedna zmiana w podejściu do polityki gospodarczej. Chodzi o stosunek do przemysłu. Jeszcze w latach 90. twierdzono z powagą, że przemysł odchodzi do lamusa, tak jak rolnictwo, i że liczą się usługi. Nowoczesny miał być świat finansów, ubezpieczeń, reklamy. Produkcja dóbr codziennego użytku miała być czymś z przeszłości. Problem w tym, że przemysł nie zniknął, został tylko przeniesiony m.in. do Chin.

Teraz, kiedy Chiny stały się problemem dla Zachodu, wszyscy mówią o powrocie przemysłu do krajów zachodnich. Amerykanie chcą przenosić produkcję do krajów „przyjaznych”. I to jest szansa dla Polski na przyciągnięcie zakładów przemysłowych do naszego kraju. A wzrost znaczenia przemysłu w Polsce będzie sprzyjał PiS. W końcu robotnicy przemysłowi, zwłaszcza ci uzwiązkowieni (przede wszystkim w Solidarności), zazwyczaj głosują na tę partię.
„Średnio” wykształceni ze „średnich” miast

Przeciw PiS miały działać zmiany społeczne w Polsce. Chodzi o to, że coraz więcej Polaków miało zdobywać wyższe wykształcenie i przenosić się do wielkich miast. A przecież „młodzi, wykształceni, z wielkich miast” mają być awangardą anty-PiS.

Tymczasem wbrew oczekiwaniom lewicowo-liberalnych elit rozwój technologii sprawia, że małe i średnie miasta przestały się wyludniać. Coraz powszechniejsza staje się praca zdalna. A to zaczyna zachęcać Polaków nie tylko do zostawania w małych i średnich miejscowościach, ale i do powrotu do nich (czy po prostu do przenoszenia się do nich). Nie tylko dlatego, że tam jest po prostu taniej. Także dlatego, że często jest tam bardziej rodzinnie.

Do tego dochodzi praktyczna obserwacja, że nie zawsze do sukcesu potrzebne jest wyższe wykształcenie, wystarczy wiedza nabyta poza systemem edukacji (jak w przypadku sektora IT). W ten sposób rośnie grupa dobrze zarabiających ludzi ze średnich i małych miast, nie zawsze z wyższym wykształceniem. A oni raczej nie zasilą anty-PiS, przeciwnie – mogą zasilać samo PiS.

Przenoszenie się ludzi do mniejszych ośrodków potęguje jeszcze jedno zjawisko, które może sprzyjać PiS. I za które znowu odpowiada technologia. Chodzi mianowicie o powrót ludzi do wspólnoty. Liberałowie myśleli, że rozprzestrzenianie się internetu spowoduje, iż ludzie staną się bardziej liberalni. W końcu mieli mieć nie tylko dostęp do „wszystkich idei”, lecz także samodzielnie je wybierać. Internet miał więc wychować indywidualistów bez zakorzenienia.

Stało się jednak inaczej. W internecie ludzie znowu zaczęli zbierać się we wspólnoty, z którymi liberałowie chcieli walczyć m.in. poprzez kulturę masową. Przecież właśnie poszukując wspólnoty, młodzi Polacy przyjęli jako swoją chociażby tematykę Żołnierzy Wyklętych, która w ten sposób została wypromowana. Jeśli dodać do tego fakt, że w mniejszych miastach łatwiej ludziom stworzyć lokalną wspólnotę, to otrzymamy zjawisko powrotu Polaków do wspólnoty (w tym narodowej). A to przecież sprzyja PiS.

Szansa dla prawicy

Prawo i Sprawiedliwość naprawdę ma szansę, żeby ugruntować swoją rewolucję w Polsce. Przecież już teraz widać, że prawie nikt nie chce zmieniać największych osiągnięć prawicowej polityki, przejawiającej się w hojnej polityce socjalnej, zaangażowaniu państwa w gospodarkę (wakacje kredytowe poparła cała klasa polityczna), repolonizacji własności czy wsparciu dla Ukrainy.

Partia Jarosława Kaczyńskiego może pójść dalej w „unarodowianiu” Polski. Może wspierać m.in. proces przenoszenia się Polaków do mniejszych ośrodków. Może stworzyć dobrą ofertę technicznych szkół średnich na potrzeby przemysłu, w tym przemysłu IT. Może wreszcie ściągać jeszcze więcej przemysłu do Polski. W takiej sytuacji wszelki powrót do wartości „europejskich”, „progresywnych” i „indywidualistycznych” będzie wręcz niemożliwy. Narodowe spojrzenie na Polskę wygra przyszłość.