Przebywając z wizytą na Litwie, patriarcha Konstantynopola Bartłomiej powiedział wprost, że rosyjska Cerkiew jest współodpowiedzialna za rosyjskie zbrodnie wobec Ukrainy i że Rosja potrzebuje „duchowego odrodzenia”. To nie pierwsze takie słowa zwierzchnika najważniejszej wspólnoty prawosławnej o Rosji i inwazji na Ukrainę.
Sędziwy Bartłomiej nie ogranicza się tylko do słów, jest również bardzo aktywny. Na przykład na Litwę przyjechał, by wesprzeć księży, którzy zostali ukarani przez tamtejszą Cerkiew zależną od Moskwy za sprzeciw wobec inwazji na Ukrainę. Podpisał też umowę między Patriarchatem Konstantynopola a rządem litewskim. Jakże ta aktywność i jasne słowa Bartłomieja kontrastują z biernością i w najlepszym razie mętnymi wypowiedziami obecnego biskupa Rzymu. Choćby w zeszłym tygodniu przemawiając do biskupów Unii Europejskiej, sugerował, że kraje UE nie postępują etycznie, bo wojna nie jest rozwiązaniem. Tak jakby to UE wywołała wojnę. Cóż, trudno oprzeć się wrażeniu, że jeżeli ktoś obecnie jest ziemskim liderem chrześcijan na świecie, liderem, który mówi, jak jest, i wyznacza kierunki, to jest nim właśnie Bartłomiej.
Autor jest dziennikarzem TV Biełsat