Kibice na całym świecie zadają sobie pytanie, co będzie, jak powstanie Superliga kilkunastu najbogatszych klubów, poza strukturami UEFA i FIFA. A historia uczy, co będzie. To sytuacja podobna do tej z połowy wieku XIX w Anglii, gdy istniała już forma rywalizacji polegająca na przepychaniu piłki na pole przeciwnika.
Doszło wtedy do konfliktu zawodników i działaczy na tle kodyfikacji przepisów. Jedni wybrali przepisy i związek ustanawiający dzisiejszą piłkę nożną, inni przepisy skodyfikowane w miejscowości Rugby, stąd nazwa innego sportu – rugby. Potem jeszcze powstały futbol australijski, amerykański i irlandzki (tzw. futbol galijski), wbrew nazwie bardziej przypominające rugby niż piłkę nożną. Dziś w świecie piłkarskim jest awantura nie tylko o pieniądze, lecz także o to, czy piłka nożna ma się zmieniać, by bardziej odpowiadać gustom młodzieży i rynku azjatyckiego. Prezes Realu Madryt już powiedział, że chce oprócz Superligi wprowadzenia innych przepisów. Czas pokaże, czy ma rację, ale moim zdaniem w najlepszym dla siebie przypadku stworzy nowy sport, który zajmie miejsce obok rugby czy futbolu amerykańskiego.