Dodatkowo mesjasz totalnej opozycji wie, że na ten moment nie spełnił pokładanych w nim nadziei. PiS miał już dołować w sondażach, tymczasem umacnia swoją przewagę.
Tajemnicą poliszynela jest to, że w samej PO mówi się, iż spodziewany „efekt Tuska” przyniósł odwrotne do zakładanych efekty. Zamiast wesprzeć opozycję i „podbić” dla niej poparcie, powrót tego polityka okazał się obciążeniem, dodatkowo mobilizującym prawicowy elektorat. Coraz więcej więc oczu patrzy z nadzieją w stronę Trzaskowskiego.
Być może świadomi kłopotów swojego idola, członkowie sekty skupionej wokół niego dwoją się i troją, żeby pokazać światu, że mamy tu jednak do czynienia z prawdziwym mesjaszem. Na wyżyny lizusostwa wszedł profesor Sadurski, skądinąd jeden z najbardziej ordynarnych, prymitywnych „wielbicieli” Króla Europy, który napisał o Tusku następujące słowa: „Jeśli Polska nie wykorzysta takiej inteligencji, takiego talentu, to będzie to gorzej niż zbrodnia: to historyczny błąd. Marnotrawstwo talentu”. Pod tym tekstem, godnym propagandzisty rodem z Korei Północnej, zaczęła się prawdziwa „dyskusja”. Sekciarze rozpisywali się, jak to Tusk przewyższa Polskę, która nie zasłużyła na tak wspaniałego człowieka. Jeden z klakierów Sadurskiego skomentował to nawet słowami: „Nie pytaj się, co Tusk może zrobić dla Ciebie, tylko co Ty możesz dla Tuska”.
Ciężko taki poziom absurdu skomentować. Cóż, po raz kolejny widać, jak w praktyce wygląda „elita” skupiona wokół Tuska. Stado tępych wyznawców, padających na kolana przed przywódcą swojej sekty. Pozbawionych umiejętności krytycznego myślenia, niezdolnych do życia w demokracji, potrzebujących wodza, który poprowadzi to stado owiec. Niezdolnych nawet zauważyć, jak są śmieszni.