Niezależnie od zastrzeżeń metodologicznych do tzw. sondażu obywatelskiego trudno brać jego wyniki na poważnie. Zleceniodawcom tak bardzo zależy na stworzeniu wrażenia bezalternatywności jednej listy opozycyjnej dla wszystkich ugrupowań i wyborców niegłosujących na PiS czy Konfederację, że nie dbają nawet o pozory wiarygodności.
I tak wychodzi im, że w przypadku gdy alternatywą dla dwóch partii prawicowych jest koalicja z twarzą i przywództwem mającego wielki negatywny elektorat Tuska, zbiera ona więcej głosów, a na jej rzecz traci nawet PiS. Dziś to rozważania teoretyczne, politycy Trzeciej Drogi, a nawet Lewicy nie planują wspólnego startu, lecz zapewne w drodze są kolejne sondaże mające ich do tego zmusić. Jedna lista to zamiana wyborów w plebiscyt, a więc jeśli nie pozbawienie Polaków możliwości wyboru między partiami, to na pewno jej ograniczenie.