Podobnie było już po 1918r., kiedy przyszło nam przez kolejne lata walczyć o granice odradzającego się po 123 latach państwa polskiego. Wszyscy włączyli się w obronę świeżo odzyskanej państwowości, z wyjątkiem komunistów, którym marzyła się międzynarodówka. Pluli na Polskę, zdradzali ją na rzecz Sowietów i tę nienawiść przenieśli w kolejne pokolenia. Jak mocno mają we krwi zakorzenioną pogardę dla świętości, dla Polaków, byliśmy ostatnio świadkami na polskich ulicach. To nie o wyrok Trybunału Konstytucyjnego w tym wszystkim chodziło, raczej o cywilizacyjną wojnę, którą od końca XVIII w. toczą zwolennicy światowej rewolucji.
To ważne, żeby przypominać w tych dniach doświadczenie, które płynie z historii sprzed 100 lat. W dwudziestoleciu międzywojennym, kiedy udało się nam obronić młodą państwowość, toczył się bardzo ostry spór polityczny, o wiele bardziej drastyczny od tego, którego jesteśmy świadkami obecnie. Pomimo ostrej dysputy wszyscy uczestnicy owego sporu zgodni byli co do dwóch przynajmniej spraw: mówienia jednym głosem na arenie międzynarodowej i wychowania patriotycznego naszej młodzieży. To przyniosło wspaniałe owoce, kiedy po raz kolejny zostaliśmy zniewoleni. Tak wychowani młodzi ludzie pomimo różnych osobistych poglądów politycznych wspólnie walczyli z okupantami w szeregach Podziemnego Państwa Polskiego, także w konspiracji niepodległościowej po 1945 r. Potem konsekwentnie przez dekady upominali się o wolność. Odnieśli sukces. To doświadczenie wspólnoty powinno stać się dla nas wyzwaniem także dzisiaj. Może bardziej niż kiedykolwiek potrzeba nam narodowej jedności wśród Polaków w kraju i poza jego granicami.