Wojna hybrydowa prowadzona przez Rosję przeciwko Zachodowi przybiera różne oblicza. To nie tylko szturmowanie granic sztucznie wywołanym kryzysem migracyjnym, jak miało to miejsce w przypadku Polski i Litwy z wykorzystaniem Białorusi, ale także szereg operacji cyberprzestępczych i prowokacji, których celem jest zaburzenie funkcjonowania infrastruktury krytycznej.
W tym ostatnim przypadku na celowniku Rosji od dawna pozostaje Morze Bałtyckie. Regularnie dochodzi tam do niebezpiecznych zdarzeń, zarówno w przestrzeni powietrznej, jak i na morzu. Przykładem jest uszkodzenie w Wigilię podmorskiego kabla Estlink2, łączącego Finlandię z Estonią, o co podejrzewany jest tankowiec wchodzący w skład tzw. rosyjskiej floty cieni. Warto pamiętać, że to kolejny przypadek zniszczenia ważnej infrastruktury na tym akwenie. W celu wzmocnienia bezpieczeństwa na Bałtyku aktywowano system Nordic Warden, w ramach którego prowadzone będzie m.in. śledzenie rosyjskiej floty szpiegowskiej. W tym tygodniu pojawią się tam również dodatkowe okręty NATO. Od bezpieczeństwa na Bałtyku zależy bezpieczeństwo wszystkich krajów w regionie. Warto więc, by Zachód mocno akcentował tam swoją obecność i w ten sposób skutecznie odstraszał rosyjskiego agresora.