Ale redaktor Michał Klimko znajduje wyjście z sytuacji: „Zespoły Muzyka Końca Lata i Jantar przekonują, że owszem: letni repertuar może się składać z protest songów”. Lider pierwszego zespołu Bartosz Chmielewski objaśnia: „Dopiero rządy PiS zaktywizowały mnie jako obywatela. Zacząłem jeździć na blokady polowań, uczestniczyłem w protestach ekologicznych, na które z reguły przychodziła garstka osób. Zaczął rosnąć we mnie gniew”. Ten gniew wyraził w słowach: „Myśliwi kochają przyrodę, jak stary gwałciciel dziewczyny młode”. Cóż, ostatnio na protestach częściej od ekologów spotkać można leśników. Niedawno jeden tłumaczył zdziwionemu dziennikarzowi, że on las nie tylko wycina, ale również sadzi. I już by dziennikarz musiał zmienić na jego temat zdanie, ale tu leśnik wtrącił, że gdyby nie myśliwi, młodnika nie byłoby sensu sadzić, gdyż zwierzyna by wszystko zeżarła. No i tak pozostawił dziennikarza z gębą rozdziawioną i nierozwiązywalnym dylematem, kogo przed kim bronić.
Myśliwi, gwałciciele i dziewczyny młode
„Czy w dobie katastrofy klimatycznej wypada śpiewać lekkie piosenki?” – pyta dramatycznie tygodnik „Polityka”, patrząc z obrzydzeniem na nieświadomych tragedii i nucących jakieś „Och i ach” Polaków.