Mój gej jest lepszy niż twój

Zasada ta zresztą stosuje się do ideologów wszelkiej maści, tak tych z lewej, jak i z prawej strony. Ciężko jednak nie zauważyć, że pewien typ histerycznego wzmożenia jest czymś, w czym lewica wyprzedziła swoich konkurentów. Najbardziej kuriozalnym przykładem tego typu wiary był oczywiście Biden. Wróćmy jednak na nasze podwórko. Tutaj mamy pewnego „aktywistę”, Barta Staszewskiego. Persona to wyjątkowo żałosna i nieciekawa, jednocześnie, niestety, zdolna zrobić dużo szumu, w związku z czym regularnie wykorzystywana (ku jej zachwytowi) przez rozmaite podmioty polityczne. To Staszewski jest odpowiedzialny za, wciąż rezonujące, kłamstwo o „strefach wolnych od LGBT”. To on biegał i naklejał nalepki sugerujące, że w tym miejscu zakazuje się wstępu gejom. Niedawno okazało się, że pisząc o homofobach... sam się nim okazał. Gdy na stanowisko rzecznika MSZ powołany został Łukasz Jasina, Staszewski oświadczył, że należy tę decyzję skrytykować i wyśmiać, zaś samego Jasinę możliwie pognębić. Czemu? Ponieważ Jasina jest gejem. Dla Staszewskiego największą zbrodnią staje się sytuacja, gdy ktoś w sprawie jego orientacji seksualnej ośmiela się mieć inne niż on poglądy. Wtedy homoseksualizm okazuje się jego wadą, pretekstem do ataku na niego, powodem, dla którego należy wobec tej osoby rozpętać kampanię nienawiści i pogardy. Staszewski wyraźnie pokazał, że ideolodzy LGBT są… właśnie ideologami. Że interesują ich tylko ci geje, którzy mają właściwe poglądy. Po prostu ich geje są lepsi. A reszta? Cóż, trzeba ich zniszczyć. Jak widać, Staszewski, regularnie przywołując w swoich wypowiedziach tego strasznego faszystę, chcącego gnębić homoseksualistów za ich orientację, mówił o samym sobie.