Przypomnijmy sobie rok 2014. Rosyjska agresja na Ukrainie i jednoczesne masowe ataki rosyjskich hakerów na kraje NATO. Sytuacja jest na tyle poważna, że Sojusz niewiele później uzna internet za jeszcze jedną przestrzeń, w której prowadzone są działania wojenne.
A w tym samym czasie w Ministerstwie Cyfryzacji kierowanym przez Rafała Trzaskowskiego cała cyberbezpieka mająca chronić Polskę jest czynna... do 16. Potem szlus! Na 24 godziny, jakie ma doba, aż 16 nasz kraj pozostawał całkowicie bezbronny. Też nie mogłem uwierzyć, ale ten tragiczny stan potwierdza raport NIK. Zamiast coś zrobić, minister jechał do São Paulo, by aż 3,5 minuty rozprawiać na temat wolności w internecie. Cały Rafał, bo to zachowanie typowe dla niego. W swojej, już długiej, karierze politycznej Trzaskowski nie odnotował żadnych konkretnych sukcesów, nie posiada żadnych własnych poglądów, bo te zmienia z gracją krzyżackiego rycerza tańczącego w balecie. Nie ma żadnego programu, bo za taki nie można uznać ociekającego wodą steku banałów, które zwykł wygłaszać z powagą świetlicowego mędrka. Postronny obserwator bardzo byłby zdziwiony, że taka osoba ma czelność ubiegać się o najwyższy urząd w Rzeczypospolitej.