„Przywróćmy wiarę w miłość” – pod tym hasłem w ostatnią sobotę w Zielonej Górze maszerowali uczestnicy Marszu Równości zorganizowanego pod patronatem marszałek województwa lubuskiego Elżbiety Polak z Platformy Obywatelskiej.
Jaką miłość promują progresywne środowiska, najlepiej pokazał „program artystyczny”, zaprezentowany przy okazji tego wydarzenia, podczas którego występujący mężczyzna zachwalał „podwójną penetrację” jako równoznaczną z „podwójną satysfakcją”. Kolejny pan w kobiecych fatałaszkach podrygiwał na scenie, a za nim, o zgrozo, pod tęczą tańczyły malutkie dzieci – i chyba o to chodzi, by dzieci od najmłodszych lat nasiąkały przekonaniem, że odmienność płciowa nie tylko jest czymś normalnym, ale wręcz fajnym. Nie pierwszy raz okazało się, że hasła lansowane przez środowiska LGBT to zawracanie głowy i haczyk, który ma pomóc złowić bezkrytycznych sympatyków tych środowisk. O ich szacunku, tolerancji i równości najdobitniej przekonał się dziennikarz TVP, który nie tylko usłyszał od senatora PO Wadima Tyszkiewicza, że jest szpiclem, lecz także od uczestników marszu słyszał bodyshamingowe komentarze na temat swojej wagi.