Ci sami, którzy nazywali maseczki kagańcami, teraz wciąż marudzą, ile to nas będą kosztować ukraińscy uchodźcy i sankcje na Rosję. Mimo że na te kwestie nie mamy wyłącznego wpływu i zdecydowana większość Polaków jest gotowa ponieść koszty z nimi związane. I co najważniejsze, liberałowie plączą się w swojej argumentacji i sami sobie zaprzeczają.
Prywatny komfort miarą wszechrzeczy
Problem twardych liberałów ze zrozumieniem wojny może wynikać z zasadniczych założeń ich ideologii. Wystarczy poczytać, co wypisują oni chociażby o kwestii bezpieczeństwa na drodze. Bardzo często stawiają oni kwestię „wolności” kierowców, a właściwie prywatnie rozumiany komfort prowadzenia samochodu, ponad bezpieczeństwo różnych uczestników ruchu. Bardzo często pojawiają się głosy krytykujące ograniczenia prędkości, posiłkowane argumentami że „transport samochodowy ma być szybki”. Twardzi liberałowie jakby ignorują kwestie zagrożenia ze strony piratów drogowych. Taka egoistyczna postawa pojawiła się też przy okazji pandemii. Chociaż zarówno eksperci, jak i zdrowy rozsądek nakazywali noszenie maseczki, to jednak twardzi liberałowie chwytali się każdej bzdury, byleby tylko uzasadnić, że ważniejszy jest własny komfort nienoszenia maseczki niż bezpieczeństwo innych.
Dlaczego ta kwestia piractwa drogowego i nieodpowiedzialności ws. noszenia maseczek jest ważna w kontekście wojny na Ukrainie? Dlatego że kolejne wypowiedzi opierające się wyłącznie na osobistym komforcie, a nie na szerokim podejściu do problemu, znów pojawiają się w przestrzeni publicznej. Stawiane są przede wszystkim pytania, ile będą kosztować przyjęcie uchodźców z Ukrainy i sankcje na Rosję.
Można spróbować pominąć aspekt etyczny pytania o to, ile będzie kosztowało pomaganie ludziom w potrzebie i powstrzymanie agresora. Można też przymknąć oko na hipokryzję twardych liberałów, którzy mówią, że „ludzie zbiednieją”, podczas gdy sami są przeciwnikami wszelkich rozwiązań wyciągających ludzi z biedy. Naprawdę poważny problem z twardymi liberałami jest wtedy, kiedy wychodzą z propozycjami jakichś rozwiązań. Nie dość, że są one często nawzajem sprzeczne, to mają w sobie jeszcze ukryte niebezpieczeństwo.
Odrzucenie zasady pomocniczości i uwiązanie Unią
Oczywiście, nie udało się chyba nikomu natrafić na opinię, że ucieczkę uchodźców z Ukrainy należy blokować. Krytyka twardych liberałów dotyczy uprawnień socjalnych i medycznych dla uchodźców. To jeszcze może być zrozumiałe. Ale przy okazji tej krytyki pojawiają się jeszcze propozycje rozwiązań. A te koncentrują się wokół pomocy UE, którą powinniśmy uzyskać za „wszelką cenę”, i koncentracji uchodźców, aby „ułatwić” udzielanie im pomocy. I znowu, można pominąć fakt, że takie podejście jest wbrew liberalnym zasadom, zgodnie z którymi najpierw powinno się rozwiązywać problemy na niskich poziomach i z użyciem prywatnej inicjatywy, a dopiero później angażować kolejne instancje władzy. Problemem z propozycjami twardych liberałów jest jednak co innego. Jaka ma być cena za pomoc Unii? Czy nie będzie nią zgoda na to, że my będziemy musieli pomóc, kiedy do Europy zaczną napływać dużo większe rzesze migrantów z Afryki? Forma „rozproszonej” pomocy, z jaką obecnie mamy do czynienia w Polsce, wydaje się bliższa liberalizmowi. Twardzi liberałowie chcą jednak obozów i pomocy UE za cenę przyszłych zobowiązań.
Ale dużo ciekawiej robi się, kiedy pojawia się kwestia sankcji na Rosję. Tu twardzi liberałowie już zaprzeczają swojej wcześniejszej postawie względem uchodźców. Skoro nie zgadzają się oni na rozwiązania, które mają integrować uchodźców w Polsce, to chyba chcieliby szybkiego końca wojny. I coś takiego twardzi liberałowie deklarują. Tylko jednocześnie nie pochwalają mechanizmu, który rzeczywiście mógłby skrócić wojnę, czyli sankcji na Rosję. Tu twardzi liberałowie zachowują się wprost kuriozalnie, domagając się wręcz… sprzeciwu Polski wobec sankcji. Już ze względu na oczywisty interes Polski taka postawa byłaby skrajnie głupia. Ale analiza postawy twardych liberałów wskazuje, że w ich mniemaniu najlepszym rozwiązaniem obecnych problemów miałoby być tak naprawdę poddanie się Ukrainy.
Gdy wzrok sięga nie dalej niż stacja benzynowa
Nikt z twardych liberałów tego nie powiedział wprost, ale z ich sposobu rozumowania wynika, że poddanie się Ukrainy byłoby najlepszym rozwiązaniem. Bo nie chcą płacić za sankcje, które mogłyby zmusić Putina do ustępstw. Nie chcą też płacić za uchodźców, którzy będą przybywać, jeśli Putin nie ustąpi. Logiczne jest więc, że chcą, żeby to Ukraina ustąpiła. A nie trzeba chyba tłumaczyć, jak olbrzymie koszty zapłaciłaby Polska za takie rozwiązanie. Przede wszystkim radykalnie spada nasze bezpieczeństwo. Zamiast mieć za wschodnią granicą wielkie państwo, które oddziela nas od Rosji, mielibyśmy państwo słabe, poddane presji pewnej siebie Rosji. Jeśli zwyczajnie nie mielibyśmy u granicy zachłyśniętych zwycięstwem wojsk rosyjskich. Ale dla twardych liberałów bezpieczeństwo jest ważne mniej niż (iluzorycznie) tańsza benzyna i krótsze kolejki do lekarza.
Ale poddanie się Ukrainy niesie dla Polski jeszcze jedno wielkie zagrożenie, nawet w kategoriach czysto gospodarczych. Poddanie się Ukrainy prowadzi do przypieczętowania niemiecko-rosyjskiej dominacji w Europie. A to oznacza twarde forsowanie zielonej polityki, która jest przecież opracowana zgodnie z interesami Niemiec i Rosji. A przecież twardzi liberałowie słusznie boją się zielonej polityki, wskazując, że będzie ona źródłem prawdziwej biedy Polaków. W dodatku utrwalenie sojuszu niemiecko-rosyjskiego utrudni nam próby reorientacji na USA bądź Chiny, co uniemożliwi nam wyrwanie się z energetycznego przyduszenia. Trwanie oporu na Ukrainie i nacisk na większe sankcje, które przede wszystkim mają rozerwać niemiecko-rosyjskie więzy gospodarcze, oddalają groźby sprowadzenia na Polskę odleglejszej w czasie, ale naprawdę wielkiej biedy. Ale twardzi liberałowie zdają się nie wychodzić poza perspektywę stacji benzynowej.
Przy okazji wojny toczącej się w naszym najbliższym sąsiedztwie opadły w Polsce pewne maski. Co ciekawe, część twarzy okazała się wbrew pozorom przyjazna. Zrozumienie dla większości działań państwa polskiego (bo są oczywiście potknięcia) płynie od lewicy, części środowisk związanych z „Gazetą Wyborczą”, antyrządowych narodowców, a nawet części PO. Jest tylko jedna grupa, która atakuje nie sam rząd nawet, lecz filozofię działania państwa polskiego. Tą grupą są twardzi liberałowie. Ludzie, dla których komfort tu i teraz, nazywany dla niepoznaki wolnością osobistą, jest ważniejszy niż długofalowy interes narodu. Tak jak niedawno komfort oddychania był ważniejszy niż zdrowie ogółu, tak teraz komfort w poczekalni u lekarza jest ważniejszy niż szansa na integrację uchodźców. I komfort dla kierowców, że nie zapłacą dużo na stacji benzynowej jest ważniejszy niż geopolityczne bezpieczeństwo Polski. I to oni są nieświadomą, ale jednak piątą kolumną Putina.
 
                     
                         
                         
                         
             
             
            ![Rutkowski ujawnia kulisy zatrzymania Andrzeja R.! Zaskakujące powiązania z politykiem KO [WIDEO]](https://files.niezalezna.tech/images/imported/blaskonline/thumbs/43435.png?r=1,1) 
             
             
             
            ![Mural na miarę serca! Warszawska szkoła zrobiła niespodziankę, która wzruszyła całą Polskę [ZDJĘCIA]](https://files.niezalezna.tech/images/imported/blaskonline/thumbs/1-10.png?r=1,1)