Tymczasem teraz Francuz już nie dzwoni na Kreml. Co więcej, kilka dni temu podpisał akt ratyfikacji akcesji do NATO Szwecji i Finlandii. Co więc się zmieniło? Otóż jednym z powodów tej wolty mogła być niedawna wizyta Siergieja Ławrowa w Afryce oraz rosyjska aktywność na terenie dawnych afrykańskich kolonii Francji, między innymi w Mali i Republice Środkowoafrykańskiej. No cóż, dużo łatwiej dawać coś z cudzego niż z własnego. Jeśli nadal zachodni politycy będą starali się kupić pokój od Putina kosztem Ukrainy, może trzeba im wytłumaczyć, by w ramach rekompensaty ofiarowali władcy Rosji coś z własnych terytoriów lub stref wpływu. To chyba najlepszy lek na „nieupokarzanie”. Na Emmanuela Macrona zadziałał.