Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
,Piotr Gociek
22.10.2025 08:30

Królowie i Trump

Często najskuteczniejsze kłamstwo to kłamstwo najbezczelniejsze: złodziej wołający: „Okradli mnie!”. Przez ulice amerykańskich miast przetaczają się właśnie protesty pod hasłem „No Kings”, wywiedzionym ze słów George’a Washingtona. Chodzi niby o to, że Donald Trump to autokrata czy dyktator, taki współczesny król, a przecież po to założono Stany Zjednoczone, by do takich prób zawłaszczania władzy nie dopuścić.

Tymczasem to kadencja demokraty Joego Bidena była czasem rządów króla, nawet jeśli był to monarcha jednooki. Właściwie było gorzej: coraz więcej wskazuje na to, że niedomagający prezydent był królem pacynką, firmującą tylko decyzje prawdziwych królów: sojuszu deep state i postępowych bilionerów. Dziś tłum protestuje przeciw „królom”, znaczy nie tylko Trumpowi, ale i jego sojusznikowi, Elonowi Muskowi, wyrzucając im, że to tyrania bogaczy. A przecież to czasy Obamy i Bidena były okresem, kiedy doszło do symbiozy polityki rządu federalnego z lewicowymi rojeniami miliarderów typu Soros czy Gates. Dziś Trump wygrywa seryjnie spory o swoje uprawnienia i decyzje przed sądami – cóż to więc za autokrata?