Politycy w Stanach Zjednoczonych są zapewne nie mniej pokłóceni, a temperatura sporu politycznego nie mniej wysoka niż w Polsce. Jednak emocje polityczne oraz osobiste urazy nie mogą mieć i nie mają żadnego znaczenia, gdy w grę wchodzi powaga państwa, które dożywotnio reprezentują wszyscy byli prezydenci.
Szczególnie w momentach celebracji narodowej jedności i ciągłości państwa, a taką było ostatnie pożegnanie George’a Busha seniora, czują się w obowiązku nadal służyć swojemu krajowi. Tę uniwersalną zasadę rozumiał prezydent Andrzej Duda, zapraszając Lecha Wałęsę na pokład samolotu, pomimo że ten ostatni wielokrotnie obecnego prezydenta osobiście obrażał. Były prezydent, wykorzystując tak poważną chwilę do błazeńskiej demonstracji koszulkowej, nie rozumie ciężaru własnej odpowiedzialności za Polskę. To dużo więcej niż pogwałcenie dress code’u.