Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
,Bartosz Bartczak,
28.06.2021 15:26

Jest „Wyborczej” spadkobiercą Konfederacja

Gazeta Adama Michnika ma dzisiaj poważne problemy. I choć narzucany przez redakcję z ulicy Czerskiej sposób myślenia traci swoje znaczenie w Polsce, to jednak odnajduje on nieoczekiwanych kontynuatorów.

Czy „Gazeta Wyborcza” przetrwa najbliższe lata? Właśnie trwa spór pomiędzy redakcją a zarządem spółki Agora, wydawcy gazety. W tle jest oczywiście fatalna kondycja ekonomiczna dziennika Adama Michnika. I choć niemal wszystkie gazety w Polsce i na świecie przeżywają obecnie kryzys, to z „Wyborczą” sytuacja jest wyjątkowa. W jej wypadku nie chodzi tylko o media internetowe, które wypychają z rynku media drukowane. W tym przypadku w dużym stopniu chodzi o upadek hegemona medialnego. Gazeta, która jeszcze niedawno była najpotężniejszym medium w Polsce, dziś nie jest w stanie nawet samodzielnie się utrzymać. Zdecydowały o tym zmiany ideowe w Polsce. Polacy po prostu odrzucili serwowany przez Adama Michnika polskosceptyczny neoliberalizm. Tymczasem postawy prezentowane przez lata przez środowisko „Gazety Wyborczej” znalazły nieoczekiwanych kontynuatorów w środowisku... Konfederacji.

Miłośnicy Miltona Friedmana

Porównanie „Gazety Wyborczej” i Konfederacji może się wydać szokujące. Przecież te dwa środowiska są jak ogień i woda. Jednak jeśli przyjrzeć się bliżej, to znajdzie się wiele punktów wspólnych. Najoczywistszym podobieństwem „Gazety Wyborczej” i Konfederacji jest hołdowanie liberalizmowi ekonomicznemu. Zarówno zwolennicy Adama Michnika, jak i zwolennicy Janusza Korwin-Mikkego pod niebiosa wychwalają system gospodarczy oparty na wolnym handlu, niskich podatkach dla bogatych, ograniczeniu państwowej własności do minimum, słabej ochronie pracowników i polityce banku centralnego skupionej tylko na inflacji, nie zaś na wzroście gospodarczym. Zarówno środowisko „Wyborczej”, jak i znaczna część obecnego środowiska Konfederacji za swojego ekonomicznego guru uznawała Miltona Friedmana. Samo poparcie dla liberalizmu ekonomicznego nie byłoby oczywiście niczym złym. Ale wszyscy dobrze wiemy, że grzechem gazety z Czerskiej nie było wcale poparcie dla wolnego handlu czy nieograniczonej prywatyzacji, ale atakowanie każdego poglądu, który nie był liberalizmem. Każdemu, kto w latach 90. zwracał uwagę na koszty liberalnej polityki, takie jak wysokie bezrobocie czy powstanie olbrzymich obszarów biedy, gazeta Michnika przypinała łatkę oszołoma. Kiedy w końcu udało się przełamać w Polsce hegemonię liberalnego myślenia o gospodarce, to postawa niechęci wobec koncepcji gospodarczych innych niż liberalne odrodziła się w Konfederacji. Wystarczy spojrzeć na opinie polityków i sympatyków tej formacji w stosunku do programu 500+ (i jego beneficjentów), a także do takich państwowych inwestycji, jak Centralny Port Komunikacyjny czy przekop Mierzei Wiślanej.

Polska niekoniecznie suwerenna

Podobieństwo w liberalnych poglądach ekonomicznych i niechęć do wszystkiego, co nieliberalne, nie czyni jeszcze z Konfederacji spadkobierców „Gazety Wyborczej”. Ale pewne postawy w dziedzinie polityki zagranicznej czy kulturowej są bliskie zarówno środowisku Adama Michnika, jak i środowisku Janusza Korwin-Mikkego. Wystarczy przecież spojrzeć na podejście tych dwóch liderów do kwestii polskiej niepodległości.
Adam Michnik nawet nie ukrywa, że jest gorącym zwolennikiem oddania polskiej suwerenności Brukseli. I choć Janusz Korwin-Mikke wydaje się największym wrogiem UE w Polsce, to przecież lider Konfederacji sam twierdził, że popierałby Unię Europejską, gdyby rządziła nią Margaret Thatcher. Jeśli doda się do tego wypowiedzi Korwin-Mikkego na temat tego, że dla Polaków lepsze były zabory niż II RP, to dostaniemy styl myślenia „Wyborczej” w pełnej krasie. Co więcej, stosunek środowiska Konfederacji do okresu PRL niewiele się różni od podejścia środowiska „Gazety Wyborczej” do tego tematu. Choć Konfederacja wydaje się dziś partią antykomunistyczną, to jest to antykomunizm niewiele odbiegający od antykomunizmu Adama Michnika sprzed okrągłego stołu. Przecież w wypowiedziach Janusza Korwin-Mikkego, jak i w wypowiedziach wielu osób związanych z Konfederacją słychać często uznanie dla rządów PZPR w Polsce, a zwłaszcza dla Wojciecha Jaruzelskiego. W kwestii stosunku do autora stanu wojennego Korwin-Mikke i Michnik mogliby podać sobie ręce. A pamiętać też trzeba, że lider Konfederacji w okresie PRL przez 20 lat należał do satelickiego wobec PZPR Stronnictwa Demokratycznego. Nie był więc w okresie komunistycznym bardziej opozycyjny niż Adam Michnik.

Gomułka i Gierek

W czasach rządów PZPR w Polsce funkcjonowały w tej partii dwa środowiska polityczne, zwane potocznie puławianami i natolińczykami. Ci pierwsi byli bardziej liberalni, reformatorscy, ci drudzy – bardziej konserwatywni i nacjonalistyczni. Jednak ani jedno, ani drugie środowisko nie podważało naczelnej zasady komunistów, że Polska ma pozostać zależna od ZSRS, a gospodarka ma być zarządzana w sposób socjalistyczny. Dziś ten podział wydają się odtwarzać „Gazeta Wyborcza” i Konfederacja. Tylko teraz socjalizm został zastąpiony liberalizmem, traktowanym jednak tak samo bezrefleksyjnie i bezalternatywnie.

Aby bronić liberalizmu, środowisko Adama Michnika gotowe jest oddać suwerenność Brukseli, z kolei środowisko Janusza Korwin-Mikkego bez krygowania się spogląda w kierunku putinowskiej Rosji. Sam Korwin-Mikke przecież do Rosji jeździł jako polski polityk, a kilku jego sojuszników wypowiadało się w propagandowej witrynie Sputnik.

Michnik i Korwin-Mikke to dwie twarze tego samego problemu. Problemu, którym jest stawianie własnej ideologii ponad interes wspólnoty narodowej. Oczywiście, trudno czynić komuś zarzuty, że ma liberalne gospodarczo poglądy. Jednak można mieć takiej osobie za złe, jeśli uważa, że zjadła wszystkie rozumy. Polacy – a przecież to na ich życie chcą wpływać „Wyborcza” i Konfederacja – są zbiorowością, która ma własne, zbiorowe interesy. Nie można więc narodu polskiego sprowadzać do zgrupowania jednostek, jakby tego chcieli Michnik i Korwin-Mikke. Nie można w polityce gospodarczej oglądać się tylko na dobro tej czy innej jednostki. Niektóre kwestie, jak chociażby suwerenność narodowa, stoją ponad jednostkowym egoizmem. Ale michnikowcy i korwinowcy wydają się bygotowi do rezygnacji z tej suwerenności, jeśli naruszone miałyby być ich wyobrażenia ideologiczne. W ten sposób Korwin-Mikke i Michnik różnią się w swoim liberalizmie, jak Gomułka i Gierek różnili się w swoim socjalizmie.

Konfederacja zamiast Platformy

Odrodzenie się „Gazety Wyborczej” w postaci Konfederacji ma jednak swoje dobre strony. Lepsi dla Polski są liberałowie, którzy mają jednak poczucie przynależności do narodu polskiego, niż liberałowie, którzy polskości się wstydzą. Środowiska Konfederacji, nawet jeśli hołdują zasadzie świętości wolności jednostki, to jednak w momencie próby mogą przejść na pozycje narodowe. W wypadku „Wyborczej” wydaje się to niemożliwe. Lepiej jest, aby kolejne polityczne projekty gazety Michnika, takie jak Unia Demokratyczna, Unia Wolności, Platforma Obywatelska, Nowoczesna czy teraz Polska 2050 Szymona Hołowni, zostały zastąpione przez Konfederację. Zwolennicy niskich podatków, nieprowadzenia polityki socjalnej i państwa minimum wciąż mieliby na kogo głosować, a groźba oddania przez nich polskiej suwerenności byłaby jednak nieco mniejsza. W końcu nawet w PZPR były lepsze i gorsze frakcje.

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane