Obóz władzy jest kompletnie reaktywny i zaskoczony. Od miesięcy przekonywano polskie społeczeństwo, że imigranci podsyłani do naszego kraju przez Niemców to teoria spiskowa, bo wszystko jest pod kontrolą. Guzik prawda. Po roku od ujawnienia tego procederu, po kilku miesiącach od zaostrzonych kontroli na granicach wprowadzonych przez Niemców, polski rząd dopiero w lipcu zacznie stosować zasadę wzajemności i wzmocni nadzór na zachodzie. Dzieje się to w toku oskarżeń pod adresem Ruchu Obrony Granic i zwykłych ludzi, którzy nie życzą sobie tu stref „no-go zones” jak we Francji czy w Belgii. Tusk jednak wcale się nie ocknął. Nadal uważa, że wystarczy ludzi straszyć PiS-em, by rządzić. Dla prawicy to wymarzony scenariusz, bo słupki dla KO będą lecieć na łeb, na szyję. Jeśli stracimy kontrolę nad imigrantami, to zapowiadany przez Mateusza Morawieckiego superresort ds. deportacji może nie wystarczyć.
Imigranci zatapiają rząd Tuska
To, co dzieje się na naszej zachodniej granicy, jest zwyczajnie niedopuszczalne i świadczy o indolencji rządu Donalda Tuska. To oczywista prawda, a nie atak na funkcjonariuszy Straży Granicznej, jak chcą wmówić premier czy jego ministrowie.