Na dodatek ekologizm dawno przestał być domeną rozumu oraz wiedzy, tak empirycznej, jak i naukowej, i staje się coraz bardziej aktywnością quasi-religijną, opartą na zabobonach i histerii prowadzących do ochrony korników w ginącej na skutek tej ochrony Puszczy Białowieskiej. Krakowski metropolita mówił ponadto o obowiązku ochrony środowiska jako depozytu pozostawionego nam przez Stwórcę. Jednak aby zostać ekologiem, czyli specjalistą naukowo zajmującym się przyrodą, nie wystarczy zacząć nosić warkoczyki, bo zrównoważony rozwój, który będzie umiał pogodzić dobro ludzi i dobrostan środowiska naturalnego, wymaga mądrej refleksji nad realnymi możliwościami, a zabarwiony na zielono jazgot wyłącznie zagłusza to, co w tym przypadku ma rzeczywiste znaczenie.