Zatrzymanie przez agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego Jakuba T., wieloletniego członka zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej, i Macieja S., byłego sekretarza tej organizacji, było szokiem dla środowiska piłkarskiego. A przecież nie powinno. Już ponad półtora roku temu było wiadomo, że coś może być na rzeczy.
W ramach śledztwa prowadzonego przez szczeciński wydział Prokuratury Krajowej agenci CBA m.in. zabezpieczyli telefony zarówno T., jak i S. Z kolei na łamach „Gazety Polskiej” ujawniłem wówczas, że wątek obydwu przedstawicieli PZPN (wówczas na czele związku stał Zbigniew Boniek) dotyczy kontraktu sponsorskiego z firmą produkującą wody mineralne. Prowizję za umowę zgarnęła firma T., który był wówczas członkiem zarządu. Wszystko już wówczas wyglądało mocno wątpliwie. Jednak podstawą do postawienia zarzutów stała się m.in. korespondencja odkryta w telefonach T. i S., która ma wskazywać na fikcyjność umowy będącej podstawą wypłaty pieniędzy dla firmy członka zarządu piłkarskiej centrali. To jednak tylko jeden z wielu wątków badanych przez śledczych w ramach funkcjonowania PZPN za czasów prezesury Zbigniewa Bońka.