Swoją grę nieopodal wschodniej granicy Rzeczypospolitej prowadzi bowiem aktywnie Federacja Rosyjska. Zdaniem Aleksieja Daniłowa – sekretarza ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa i Obrony, Kreml odcisnął swe piętno na rozpalającym ukraińskie społeczeństwo do czerwoności orzeczeniu Sądu Konstytucyjnego Ukrainy, które – przypomnijmy – dotyczyło oświadczeń majątkowych tamtejszych urzędników. Podobna sytuacja ma miejsce w Mołdawii, gdzie do drugiej tury wyborów prezydenckich przeszła obecnie kandydatka proeuropejska oraz kandydat prorosyjski. W przypadku Białorusi natomiast nie trzeba chyba oczywistego wpływu Władimira Putina na Aleksandra Łukaszenkę nikomu udowadniać. Rząd RP podejmuje oczywiście szereg aktywności na arenie polityki wschodniej, by wspomnieć tytułem przykładu liczne programy polsko-ukraińskie, czy szeroko zakrojoną pomoc dla białoruskiej opozycji. Są to działania, żeby była jasność, jak najbardziej godne pochwały. Aby jednak z pozycji gracza przejść do strategicznej pozycji rozgrywającego w regionie (a zwłaszcza w regionie na wschód od Bugu), potrzebne jest większe unaukowienie polskiej myśli geopolitycznej. Pozwoli to na budowę spójnej, wieloletniej i innowacyjnej strategii – tak potrzebnej do prawidłowego odnalezienia się w przyspieszającej coraz bardziej rzeczywistości.