Co jeszcze się musi stać, aby podobne zdarzenie nie uszło odpowiedzialnym za to płazem? Wygląda na to, że nie posiadamy skutecznych narzędzi rozpoznania takich zagrożeń i możemy polegać wyłącznie na naszych sojusznikach. To wyraźny sygnał dla naszych wrogów, którzy mogą poczuć się zachęceni do kontynuowania prowokacji. Martwić powinien też sposób komunikowania o występujących zagrożeniach. Wojsko stwierdziło, że zdarzenie nie miało miejsca, a gdy dziennikarze wzięli się do roboty, Władysław Kosiniak-Kamysz z rozbrajającą szczerością stwierdził, że nie potrafimy wykrywać takich dronów. Zakładam, że Polacy oczekiwaliby diametralnie innej postawy.
Dziurawe niebo
Jak się okazało, Rosjanie wystrzelili w nas shaheda. Niestety nasza obrona przeciwlotnicza praktycznie nie istnieje. Jest to już kolejny atak, który wchodzi w polską przestrzeń powietrzną niezauważony – po rakiecie pod Bydgoszczą, ukraińskim pocisku, który zabił dwie osoby, czy białoruskim helikopterze.