Istotnych źródeł majątku Aleksandra Kwaśniewskiego należy szukać w jego działalności międzynarodowej. Od 2007 r. był bardzo aktywny jako rzecznik interesów obcych państw, ponadnarodowych przedsiębiorstw czy oligarchów. Rzecznictwem interesów, czyli formalnym lub nieformalnym lobbingiem, były prezydent może się zajmować już kilkanaście lat. W Stanach Zjednoczonych była głowa państwa, jak to robili Ronald Reagan czy George W. Bush, najczęściej zakłada fundację i lobbuje na rzecz własnej ojczyzny. Aleksander Kwaśniewski poszedł inną drogą i swoją prezydenturę zamienił na dobrze prosperujący interes.
Po raz pierwszy ujawniłem związki byłego prezydenta RP ze światem lobbingu w 2007 r., gdy przekazałem „Rzeczpospolitej” informację, że Aleksander Kwaśniewski związał się z jedną z największych firm branży – amerykańską APCO Worldwide. Nie byłoby w tym nic niewłaściwego, gdyby nie fakt, że Kwaśniewski był wówczas brany pod uwagę jako kandydat na… premiera w rządzie Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Już wtedy Kwaśniewski angażował się w sprawy ukraińskie i pomagał prezydentowi Kazachstanu Nursułtanowi Nazarbajewowi. Współpracował z Jałtańską Strategią Europejską, organizacją założoną przez Wiktora Pinczuka, zięcia byłego prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmy. Media donosiły, że Pinczuk, potentat naftowy, łożył na fundację Kwaśniewskiego.
Od samego początku sytuacja wyglądała na konflikt interesów. Jeśli nie był on formalny, to z pewnością fakt, że były prezydent lobbuje na rzecz obcych państw, był ewenementem. Kwaśniewski z APCO współpracuje do dziś i widać, że ta działalność była bardzo opłacalna. Prezydent Polski przez dwie kadencje, doskonale orientujący się w realiach politycznych i gospodarczych regionu, to dla lobbystów z Waszyngtonu łakomy kąsek.
Aleksander Kwaśniewski jest członkiem rad następujących organizacji: International Crisis Group, International Advisory Board of The Atlantic Council, European Council on Tolerance and Reconciliation oraz Bilderberg Group – możemy przeczytać na stronie internetowej firmy APCO. Formalnie – uczy, doradza, planuje. Nieformalnie – jego rola może być znacznie większa, choć zawsze unikał oficjalnego zarejestrowania się jako lobbysta, twierdząc, że się tym nie zajmuje, mimo iż fakty sugerowałyby coś zupełnie innego.
Pierwsze doświadczenia jako lobbysta Kwaśniewski zdobywał na Ukrainie, niewykluczone, że grając podwójną rolę jako reprezentanta interesów raz amerykańskich, raz europejskich oraz proeuropejskich sił ukraińskich. Były prezydent wraz ze Zbigniewem Brzezińskim był wymieniany jako najważniejszy ukraiński lobbysta. Na jednej z list pierwsze miejsce zajął Wiktor Pinczuk, z którym intensywnie współpracował. Natomiast na kolejnej – na pierwszym miejscu był już sam Kwaśniewski.
Pinczuk organizował konferencje na temat Ukrainy na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos i aktywnie działał na rzecz proeuropejskiej opcji w tym kraju. Kijowski tygodnik „Glavred” napisał o nim, że jest najbardziej konsekwentnym z lobbystów Ukrainy w świecie, a ukraińska kwestia jest niezmienną częścią wszystkich jego wystąpień na konferencjach międzynarodowych. Innym uhonorowanym politykiem z Polski był eurodeputowany Michał Kamiński.
W późniejszych latach, o czym później, Kwaśniewski był oskarżany przez specjalnego prokuratora Departamentu Sprawiedliwości Roberta Muellera, że brał pieniądze od otoczenia Wiktora Janukowycza. Pytany, sam jednak kategorycznie zaprzeczał. – Czy ktoś panu na Ukrainie płacił – pytał red. Robert Mazurek na antenie RFM FM. – Nie – odparł Kwaśniewski. Potem jednak kluczył: – Wie pan, ja jestem przewodniczącym Yalta European Strategy, szefem boardu, no i tam otrzymujemy jakieś nie za duże kompensacje, że tak powiem. W tym sensie nie mogę powiedzieć, że nikt na Ukrainie nigdy mi mnie zapłacił – tłumaczył.
Jednak gdy padło pytanie o lobbing, zaprzeczał: – Ja w ogóle nie wyobrażam sobie, żebym miał się zarejestrować jako lobbysta, no bo jeżeli jestem na konferencji międzynarodowej i mówię, że trzeba Ukrainę przyjąć do Unii Europejskiej, to jest to ewidentny lobbing, no ale nie otrzymuję za to środków, otrzymuję pieniądze za to, że wygłaszam ten wykład. Więc wie pan, to są sprawy, które moim zdaniem w ogóle nie podlegają takim regulacjom.
O tym, że mogło być inaczej, pisały media. Niemiecki „Der Spiegel” opisał, jak Kwaśniewski oraz Gerhard Schroeder, były kanclerz Niemiec, przez wiele lat pracowali dla Nursułtana Nazarbajewa, prezydenta Kazachstanu, rządzącego nieprzerwanie od 1991 r. Rocznie zarabiali między 300 a 400 tys. euro. Działali na rzecz poprawy wizerunku Kazachstanu na arenie międzynarodowej. Dziennikarze pisali, że „bardzo rzadko udaje się zobaczyć lobbing w tak czystej postaci”. Gerhard Schroeder lobbował potem na rzecz spółek budujących rurociąg Nord Stream.
Pierwszy głośny zgrzyt z Aleksandrem Kwaśniewskim jako nieformalnym lobbystą w Polsce rozegrał się wokół niedoszłej prywatyzacji Zakładów Azotowych w Tarnowie Mościcach. Kwaśniewski miał reprezentować firmę Acron należącą do oligarchy Wiaczesława Moszego Kantora, który przypomniał o sobie, organizując niedawne obchody 75. rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau w Yad Vashem, które miały pogrążyć Polskę i prezydenta Andrzeja Dudę.
Kwaśniewski miał lobbować na rzecz sprzedaży tej bardzo ważnej polskiej firmy Rosjanom (według mediów o sprawie pierwszy pisał „Newsweek”). Było to działanie wbrew interesom Polski, a oddanie jednej z czołowych spółek chemicznych Rosji, gdzie wykorzystywane było 20 proc. gazu zużywanego w naszym kraju, mogło stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego Polski.
Gdy sprawa wyszła na jaw, sam zainteresowany zaprzeczał, ale w wydanym na tę okoliczność oświadczeniu można znaleźć wiele interesujących wątków. Kwaśniewski przyznał, że Mosze Kantor pytał o klimat inwestycyjny w Polsce, a on sam rozmawiał o tej sprawie z Janem Krzysztofem Bieleckim i Donaldem Tuskiem. Zapewniał, że nie wiązały go z Acronem żadne umowy ani kontrakty i nie pobierał za to wynagrodzenia.
„Otwarte pozostaje pytanie, czy w przyszłości nie powtórzy się (brak zgody ze strony państwa na sprzedaż – przyp. autora), jak w przypadku Azotów Tarnów, casus LOT u, polskich stoczni, hut stali czy też innych branż polskiego przemysłu, wystawionych na konkurencję światową i bezskutecznie poszukujących inwestora z zagranicy” – ubolewał.
Rozmowy na ten temat z Kwaśniewskim potwierdził premier Donald Tusk. Jacek Protasiewicz z PO powiedział wówczas, że taka działalność jest prawnie dopuszczalna, ale moralnie i politycznie bardzo kontrowersyjna. Prof. Tomasz Nałęcz skomentował z kolei, że jest nie do pomyślenia, żeby były prezydent lobbował na rzecz innego państwa.
Aleksander Kwaśniewski twierdził, że Wiaczesława Moszego Kantora poznał już w 2004 r. w związku z jego działalnością jako przewodniczącego Europejskiego Kongresu Żydów, a także przy wspólnej współpracy w brukselskiej Europejskiej Radzie Pojednania i Tolerancji. Tłumaczył także, że Azoty Tarnów nie są umieszczone na żadnej liście przedsiębiorstw istotnych z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego kraju, mimo iż ewidentnie taka zależność zachodziła.
Wróćmy jednak do wydarzeń na Ukrainie. Sprawa nielegalnych pieniędzy, które trafiały do lobbystów, wyszła przy okazji śledztwa specjalnego prokuratora Roberta Muellera, który od połowy 2017 r. badał przepływy finansowe wokół kampanii prezydenckiej Donalda Trumpa w procesie Paula Manaforta, który nią kierował. Śledczy zarzucili Manafortowi, że w latach 2010–2014 był konsultantem prorosyjskiego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza. Manafortowi zarzucano, że otrzymał za swój lobbing 60 mln dol., których nie zgłosił amerykańskiemu fiskusowi. W marcu zeszłego roku został skazany na 4 lata więzienia za 5 oszustw podatkowych, dwóch bankowych oraz zatajenie kont.
W tym wątku pojawia się nazwisko Aleksandra Kwaśniewskiego. Z dokumentów prokuratora Muellera wynika, że był on od 2012 r. członkiem nieformalnej grupy Habsburg, wraz z byłym premierem Włoch Romano Prodim i byłym kanclerzem Austrii Alfredem Gusenbauerem. Kwaśniewski zaprzeczał.
Projekt Raportowania Korupcji i Przestępczości Zorganizowanej ujawnił mejle, w których współpracownik Manaforta Alan Friedman pospiesza go, aby przelał Saszy (A.K.) i grupie H (Habsburg) 700 tys. euro zaliczki.
Inny wątek dotyczy spółki Burisma Holdings, należącej do ukraińskiego oligarchy Mykoły Złoczewskiego, działającej w sektorze wydobycia ropy naftowej i gazu, gdzie w radzie dyrektorów zasiadał Kwaśniewski. Sprawa jest znana co najmniej od 2014 r. Według ukraińskich śledczych (pisała o tym rosyjska niezależna „Nowa Gazeta”) były prezydent RP pobierał nie tylko sowite wynagrodzenie, ale trafiały do niego także inne honoraria. Według „Nowej Gazety”, cytowanej przez TVP Info, Złoczewski między grudniem 2014 r. a sierpniem 2015 r. przelał Kwaśniewskiemu milion euro.
Z powyższego wynika, że działalność byłego prezydenta była mało transparentna, także w sferze przepływów finansowych. Wątpliwości dotyczą także tego, czy prowadzona działalność była lobbingiem i czy była rejestrowana zgodnie z obowiązującymi w Unii Europejskiej i Polsce zasadami.
Autor jest założycielem Instytutu Globalizacji (www.Globalizacja.org)