Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
,Jan Galarowicz,
31.01.2020 12:00

Czy cierpienie ma narodowość?

Oglądając transmisje z konferencji w Jerozolimie i obchodów 75. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu koncentracyjnego w Auschwitz-Birkenau, nie byłem w stanie odeprzeć od siebie kilku myśli związanych z naruszeniem dwu wartości – prawdy i sprawiedliwości.

Słusznie zareagowano oburzeniem na wykorzystywanie przez Putina tych obchodów do celów politycznych. Przemilcza się natomiast (w imię czego?) fakt wykorzystywania obchodów przez Izrael dla aktualnych i przyszłych jego interesów. Upamiętniono i uczczono 6 mln zamordowanych przez Niemców Żydów. Dlaczego jednak nikt nawet nie wspomniał o 100 mln ofiar komunizmu i 30 mln ofiar nazizmu oraz ich sprawcach? Czyżby cierpienie miało narodowość? Przemawiający na uroczystości skoncentrowali się tylko na jednym rodzaju zła – Holokauście i antysemityzmie. Można było odnieść wrażenie, że jest to jedyne zło, jakiego doświadczyli mieszkańcy globu. Czy taka postawa nie sprzyja ślepocie i obojętności na inne rodzaje zła i zagrożenia? Powtarzano apel: „Nigdy więcej!”. Ale przecież już po Holokauście zdarzyły się wielokrotnie masowe mordy. A rokrocznie morduje się ok. 120 tys. chrześcijan.