Głównym jednak winowajcą rosnących cen jest polityka Brukseli dotycząca nośników energii. Z jednej strony winna jest polityka klimatyczna oraz jej wyśrubowane cele, co zwiększa ceny energii elektrycznej (choćby poprzez szybujące ceny uprawnień do emisji CO2), z drugiej polityka współpracy z Rosją, m.in. związana z Nord Streamem, która pozwala Władimirowi Putinowi manipulować cenami surowców i stosować szantaż energetyczny. Rząd musi wyraźnie mówić, że za problemy rosnących cen i kosztów życia codziennego Polaków odpowiada Bruksela idąca na pasku niemieckich interesów. W przeciwnym wypadku sprzyjającemu również niemieckim interesom Donaldowi Tuskowi uda się przejąć władzę. A wtedy zdecydowana większość Polaków będzie mogła zapomnieć o dobrobycie, rosnących zarobkach i wsparciu dla rodziny. W końcu Niemcy potrzebują taniej siły roboczej.