Mamy najlepszego napastnika na świecie, mamy kilku naprawdę dobrych zawodników, selekcjonera też nie można winić za rezultat, natomiast wszystko, co zrobili piłkarscy decydenci, spowodowało, że polska drużyna nie miała żadnych szans. Nie zmienia się trenera reprezentacji na kilka miesięcy przed zawodami tej rangi, trzymając nieudacznika do ostatniej chwili, a przede wszystkim nie prowadzi się meczów tylko po to, by wypromować tego czy innego zawodnika, byleby go dobrze sprzedać. A z tym wszystkim mieliśmy do czynienia – efekt widzieliśmy na murawie: polska drużyna była niezgrana, niepewna siebie, nie umiała wykorzystać swoich największych atutów i z mistrzostw wyjeżdżamy z podkulonym ogonem. To skutek tolerowania postkomunistycznych układów, których najlepszym symbolem za czasów Bońka, ale i jego poprzedników, stał się pan kapitan Placzyński.