Sprawa akt „Bolka” przechowywanych w domu szefa bezpieki zmusza do przypomnienia roli osoby, bez pomocy której Kiszczak, podobnie jak Jaruzelski, byłby już ponad 20 lat temu rozliczony i osądzony – czyli Adama Michnika. Bo to Michnik, który – jak pokazują materiały z Magdalenki – wolał integrować się z tym zbrodniarzem, niż pamiętać, że na rękach ma on wciąż krew swych dawnych i świeżo zamordowanych ofiar. To Michnik, wykorzystując gazetę, która powstała w ramach paktu z czerwonymi, całe lata poświęcał na konserwowanie komunistycznych układów władzy. Po 1988 r. obraźliwych słów Michnik nie szczędził – ale wobec zwolenników lustracji i rozliczenia z PRL-em. „
Znam ten ton dobrze, bardzo się go boję… usłyszałem coś, co bym nazwał antykomunizmem jaskiniowym” – grzmiał, gdy debatowano nad oczywistością, jaką było przejęcie majątku PZPR-u przez skarb państwa. Z kolei do walczącego o dekomunizację Jarosława Kaczyńskiego wołał: „
Czy pan ma świadomość, że to samo Hitler mówił o Żydach? Że trzeba zlikwidować przywilej pewnej grupy (…). Pan mówi to samo o komunistach”. Dlatego, rozliczając Wałęsę, należy rozliczyć także Michnika – w pakiecie z teczką prokuratora Stefana Michnika.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Anita Gargas