Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
,Marek Baterowicz,
23.09.2015 21:29

Kto jest tu suflerem?

Premierka (Witkacy wolałby „premierzyca”) rządu PO-PSL, miłościwie nam panująca z łaski i poparcia Donalda (a też układu), przedstawiła ostatnio swoje credo w tym kategorycznym stwierdzeniu: „

Premierka (Witkacy wolałby „premierzyca”) rządu PO-PSL, miłościwie nam panująca z łaski i poparcia Donalda (a też układu), przedstawiła ostatnio swoje credo w tym kategorycznym stwierdzeniu: „Obowiązkiem głowy państwa jest budowanie dobrego wizerunku naszego kraju!”. Niesłychane: oto Ewa Kopacz nawołuje więc do ukrywania prawdy o stanie państwa, a zatem do fałszowania rzeczywistości, która daleko odbiega od poprawności.

A co tak oburzyło notoryczną pasażerkę pendolino? Były to słowa prezydenta Andrzeja Dudy skierowane do brytyjskiej Polonii: „Nie mam odwagi powiedzieć: wracajcie do swojego kraju. Czy jest więcej miejsc pracy, czy łatwiej prowadzić działalność gospodarczą, czy obciążenia są mniejsze? Ja tych zmian nie widzę. Polski rozwój jest głównie w statystykach”.

Hamulcowi zmian

No cóż, prezydent szczerze ocenił sytuację, nie ukrywając też swojej troski o stan kraju. Zamiast roztaczać wizję rzekomego raju, powiedział kilka słów gorzkiej prawdy, by tym właśnie poderwać ludzi do działania w kierunku zmian na lepsze. Nie podoba się to wodzom Platformy, bo nagle ich wieloletnia praca rozwalania i wyprzedaży Polski miałaby pójść na marne? No jakże to, nie po to przecież wysługiwali się zagranicznym mentorom, aby teraz spokojnie patrzeć, jak wokół prezydenta Dudy zbiera się ekipa uzdrowicieli Ojczyzny! Będą zatem drwić i wyśmiewać wysiłki patriotów, taka już jest natura tych sabotażystów, co kopią dołki pod własnym narodem. O, przepraszam, zapomniałem, że oni się z narodem polskim nie utożsamiają – to kosmopolityczna „śmietanka”, a do tego kasta nietykalnych od toastów z Magdalenki. I będą nadal sabotowali próby uzdrowienia, bo taką misję im powierzono wiele lat temu, kiedy pod płaszczykiem „transformacji” rozpoczynał się okres demontażu państwa rzekomo wkraczającego w erę demokracji i wolnego rynku. A jak resort budował służby III RP, czytamy w kolejnym tomie „Resortowych dzieci” nieocenionego tercetu (Doroty Kani, Jerzego Targalskiego i Macieja Marosza), książki godnej osobnego omówienia.

Wśród owych szarlatanów przemian byli głównie ci, którzy kiedyś urzędowali w służbach. Mówi o tym następujący fragment książki Wojciecha Sumlińskiego pt. „Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego”:

To nie wolny rynek i demokracja sprawiły, że w III RP nagle pojawiła się przestępczość zorganizowana. Ta istniała bowiem i w PRL, a wysocy oficerowie policji i służb specjalnych byli jej inspiratorami. Nie było dziełem przypadku, że najgroźniejszymi polskimi przestępcami zostali Jeremiasz Barański „Baranina”, Andrzej Kolikowski „Pershing”, Leszek Danielak „Wańka” czy Nikodem Skotarczak „Nikoś”. Wszyscy byli współpracownikami PRL-owskich służb specjalnych i dla swoich opiekunów prowadzili lewe interesy jeszcze w latach 70. i 80. Gdy skończyła się PRL, setki oficerów służb specjalnych, mających bliskie kontakty z podziemiem, po prostu stanęły na jego czele. To oni zorganizowali nielegalny handel paliwami, alkoholem, zakładali firmy ochroniarskie, zaczęli działać w branży usług finansowych, w handlu zagranicznym, handlu bronią, podjęli działalność parabankową. W tym okresie wszystko działo się za zgodą i wiedzą byłych funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa i Wojskowych Służb Wewnętrznych, a większość przywódców podziemia była powiązana z tymi służbami. Utworzony na styku służb specjalnych i agentury układ przetrwał przez cały okres III RP. I dopiero ten układ stworzył podwaliny prawdziwej mafii”.

Ten fragment książki Sumlińskiego poraża, ale odsłania postkomunistyczny półświatek w III RP. Dzisiaj opiekunami układu są politycy Platformy Obywatelskiej, a PSL też robi z nim dobre interesy. Ta swoista „ośmiornica” jest wielkim wrogiem naprawy państwa i wrogiem wszelkich uzdrowicieli, z prezydentem Dudą na czele. Starcie tych żelaznych stójkowych z reformatorami III RP nie zapowiada się różowo dla obozu patriotów. Dużo zależy oczywiście od wyniku wyborów październikowych. Istnieje bowiem szansa, że społeczeństwo obudzi się i pokaże czerwoną kartkę Platformie, która wraz z PSL-em tworzy zabójczą dla kraju koalicję.

Czy peerelczycy wygrają?

Obecny kryzys imigrantów w Europie też stwarza okazję do ataków na Prawo i Sprawiedliwość, albowiem to zwłaszcza on ostrzega przed nadmiernym zaangażowaniem się Polski w przyjmowanie uchodźców z innej strefy kulturowej. Ewa Kopacz oświadczyła więc z triumfem, że oto PiS pokazał swoje prawdziwe oblicze partii antyeuropejskiej i ksenofobicznej (!). Doprawdy? Ostrożność w takiej sytuacji nie dowodzi ksenofobii, tylko roztropności. A doświadczenia innych krajów godne są uwagi. Oto Finlandia przyjęła kiedyś 10 tys. Somalijczyków: nie są oni w stanie adaptować się do nowych warunków, żyją z socjalu i popełniają przestępstwa. Czy pani Kopacz marzy o takim scenariuszu dla Polski? I dlaczego nie otworzy drzwi dla Polaków z Ukrainy? Oni też pragną uciec przed wojną, ale rząd PO-PSL pozostaje głuchy na ich prośby.

Platforma Obywatelska dba tylko o interesy Unii Europejskiej i swoich rodzimych promotorów, którzy nie czują polskości. Pozostaje rzeczą naprawdę niepojętą, że rząd nie chce repatriować naszych rodaków z Donbasu czy Kazachstanu. Czas zatem, aby w październiku Polacy wybrali PiS, partię dbającą o polskie interesy i rację stanu. Oddawanie głosów na mniejsze partie ma sens jedynie wtedy, gdy są one w Zjednoczonej Prawicy, inne głosy mogą posłużyć reżimowi PO-PSL. I nie daj Boże znowu okaże się, że rację miał prof. Legutko, mówiąc, że Polacy stanowią prześladowaną i zmarginalizowaną mniejszość narodową pod dyktaturą peerelczyków, „narodu” poczętego w okresie PRL u, a wyhodowanego w dojrzałej formie już w III RP. Przed tak ponurą perspektywą może nas uratować przede wszystkim wysoka frekwencja wyborcza. Więc, jak w Australii, uznajmy prawo do głosowania za przywilej obywatelski.