Konserwatyści wobec integracji europejskiej
Nie ma europejskiego konserwatyzmu, który zajmowałby solidarne i jednolite stanowisko we wszystkich kluczowych kwestiach europejskiej debaty publicznej.
Europejskich konserwatystów zasadniczo różni podejście do modelu wyrównywania różnic w rozwoju ekonomicznym pomiędzy starą a nową Europą. Brytyjscy torysi są konsekwentnymi zwolennikami ograniczania budżetu UE, co bezpośrednio przekłada się na wielkość środków kierowanych do Polski i innych krajów naszego regionu, broniąc zarazem nieugięcie korzystnych dla Zjednoczonego Królestwa przywilejów ustanowionych w czasie negocjacji akcesyjnych w latach 70. Konserwatyści z Europy Środkowej i Wschodniej stoją tymczasem na stanowisku, że polityka spójności nie jest darem, lecz wyrazem solidarności, która powinna być naczelną zasadą przyświecającą Unii. W innych sprawach podziały polityczne przebiegają w poprzek tradycyjnych linii. Zdarza się że poparcie w sprawie twardej polityki wobec Rosji przychodzi nie tylko od prawicy, ale także od zielonych i liberałów. Ze smutkiem trzeba odnotować, że niektóre partie prawicowe wspierają projekty skierowane przeciw rodzinie i życiu.
Wzorce nie dla Polski
Konserwatyzm ze swojej istoty nie jest nurtem uniwersalnym i jednolitym. Tradycje konserwatywne kształtowały się równolegle w wielu państwach i w zasadniczo odmiennych warunkach politycznych, społecznych i historycznych. Istnieje wiele tradycji konserwatywnych i konserwatyzm brytyjski, który za sprawą wybitnej premier Margaret Thatcher wpływał na myślenie polskiej prawicy w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, z pewnością nie może dziś inspirować polityki polskiej. Jego główne przesłanie w kwestiach europejskich polega na wyłączeniu z reguł integracji, na wygodnym układaniu sobie życia obok.
To, na co pozwolić sobie mogą mieszkający na wyspie Brytyjczycy, nie jest właściwym drogowskazem dla Polski. Nasza polityka musi być nastawiona nie na wyłączanie się z integracji, lecz na podmiotowy w niej udział. Polska powinna przede wszystkim wzmacniać się wewnętrznie, ale nie może przy tym rezygnować z instrumentów, jakie daje Unia. Chodzi zatem o podwójne zaufanie – sobie i Europie – a nie efekciarski eurosceptycyzm. Strategiczne wyzwania Polski to wzmocnienie własnego bezpieczeństwa i wyjście z pułapki dryfu rozwojowego. Podmiotowy i aktywny udział w Unii Europejskiej otwiera wiele szans w tych wymiarach. W obliczu coraz większej niestabilności na wschodzie Unia jest równie istotnym jak NATO elementem sieci wzmacniającej nasze bezpieczeństwo.
Polska tradycja konserwatywna
Inspiracji należy zatem szukać raczej w polskiej tradycji konserwatywnej, która wyrażała zainteresowanie solidarną współpracą narodów europejskich i gotowość do integracji pod warunkiem solidarności. Ideą podstawową jest zjednoczona Europa solidarnych narodów. Jeśli gdzieś w przeszłości szukać wzorów dla takiej polityki, to znaleźć je można w szkole ks. Adama Czartoryskiego. Ten najwybitniejszy przed Piłsudskim i Dmowskim mąż stanu uważał za konieczne połączenie reform wewnętrznych z asertywną dyplomacją polską w Europie. Był nauczycielem polityki ambitnej, a jednocześnie twardym realistą. Św. Jan Paweł II mówił z kolei w 2001 r., że „słuszne jest dążenie do tego, aby Polska miała swe należne miejsce w ramach politycznych i ekonomicznych struktur zjednoczonej Europy”, zwracając jednocześnie uwagę, że integracja nie może ograniczać się tylko do wymiaru ekonomicznego i materialnego.
W poważnej debacie o kształcie Unii nie ma perspektywy federalistycznej. Dziś kluczowym problemem jest egoizm silnych państw, zamykanie rynków kosztem konkurencyjności i polskiego biznesu, próba narzucenia przez Europę Zachodnią modelu ograniczającego nasze szanse rozwojowe i grożącego zamknięciem nas w pułapce średniego dochodu, w którym dalsze doganianie najlepiej rozwiniętych państw UE będzie niemożliwe. Problemem nie są utopijne pomysły głoszone na elitarnych konferencjach, lecz restrykcje dotyczące wykorzystania węgla w energetyce, fikcja proponowanej wspólnej polityki energetycznej czy zmonopolizowanie funduszy na naukę i rozwój przez kraje Europy Zachodniej.
Konserwatywny realizm
Polska zatem musi prowadzić politykę trudną, politykę aktywnej obecności w Unii w kontrze do dominujących poglądów i interesów. W tej sytuacji możemy odwołać się nie do doktryny wyłączenia, obrażenia się na złą Unię, lecz podmiotowej partycypacji i idei solidarności, która wyklucza hegemonizm. Innej dobrej polityki nie będzie. Alternatywą jest podejście obecnego obozu władzy, który demobilizuje Polaków i redukuje narodowe ambicje.
O tym, że federalistyczne pomysły na integrację nie są obecnie realnym problemem, świadczy fakt, że w ostatnich latach władza w Unii przesuwa się z instytucji wspólnotowych (przede wszystkim Komisji Europejskiej) do międzyrządowych (Rada Europejska, Rada UE). Stwarza to wiele możliwości konstruowania sojuszy w konkretnych sprawach. Polska polityka powinna być samodzielna. Czasem sojusznikami mogą być najsilniejsi, ale równie często grupy państw średnich i mniejszych, jak chociażby Skandynawowie czy kraje Europy Środkowej i Wschodniej. Podczas krakowskiej edycji kongresu „Polska Wielki Projekt” goście z Czech i Rumunii wzywali nas do większej aktywności na forum europejskim. Dobra i skuteczna polityka polega na harmonijnej grze na wielu instrumentach – tak mechanizmach międzyrządowych, jak i wspólnotowych. Tym bardziej że zdarza się, iż Komisja Europejska broni interesów wspólnotowych, np. podejmując śledztwo przeciwko monopolistycznym praktykom Gazpromu.
Warunkiem wykorzystania szans w Europie jest prowadzenie dobrej polityki w Polsce. Musimy ufać sobie, bo to od nas samych zależy pomnożenie naszego potencjału. Unia nie wyręczy nas w dziele reformy państwa, naprawy administracji, wsparcia dla biznesu czy stworzenia skutecznego systemu wydatków na naukę i innowacje.
Przed paroma dniami w trakcie dyskusji podczas krakowskiej edycji kongresu „Polska Wielki Projekt” padło wiele głosów pryncypialnie krytykujących Unię Europejską praktycznie we wszystkich jej przejawach. Takie jednowymiarowe podejście jest jednak błędne i nie daje odpowiedzi na najważniejsze wyzwania polskiej polityki. Nie jesteśmy bowiem Wielką Brytanią, krajem wyspiarskim o silnej gospodarce, sprawnej i nowoczesnej administracji, nie dysponujemy bronią atomową. Nie stać nas na luksus splendid isolation. Szkoła konserwatywna zawsze uczyła realizmu. W naszym realistycznie rozumianym interesie leży zaś sprawna i nowoczesna, ufundowana na idei solidarności Unia Europejska, w której polski głos jest silny i słyszalny.