Dobra zła robota
Przemówienie Wiktora Janukowycza spotkało się z miażdżącą krytyką na Zachodzie. Z byłego prezydenta Ukrainy drwiono, szydzono, wskazywano, że jest marionetką Władimira Putina.
No cóż, oczywiście, że jest, ale opinia ludzi Zachodu o tym przemówieniu naprawdę nie ma nic do rzeczy, ponieważ jego najważniejszym adresatem są Ukraińcy sympatyzujący z Rosją. A na tym rynku taki towar, jaki zaprezentował Janukowycz, sprzedaje się całkiem dobrze. Fragmenty o „faszystach” to przecież nic innego, jak odwołanie się do mitu Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Dla „narodu” sowieckiego była to przecież historia zmagań dobra ze złem i wielkiego poświęcenia dla ludzkości. I wielu mieszkańców dzisiejszej Ukrainy, tej bliższej Rosji niż Europie, tak zapewne myśli w swoich wypranych mózgach. Może więc nas Janukowycz bulwersować, ale z punktu widzenia celów, dla których jest on jeszcze utrzymywany na powierzchni polityki, zrobił dobrą robotę. Ci, którzy protestują przeciwko takiej ocenie, jaką wyraziłem, prawią części zbolszewizowanych Ukraińców niezasłużone komplementy. Takie pięknoduchy w gruncie rzeczy mówią: „to niemożliwe, by komuś to się podobało”. Otóż właśnie, że możliwe, niestety.