Około tysiąca osób zebrało się w Poznaniu na świątecznej manifestacji w obronie wolnych mediów. "Myślę, że Donald Tusk i Bartłomiej Sienkiewicz, kiedy rozpoczynali tę wojnę, nie wyobrażali sobie, że budzą olbrzyma" - mówił będący na miejscu Piotr Lisiewicz. Liczne było także zgromadzenie w Warszawie, gdzie podobnie jak w poprzednie kilka dni, śpiewano wspólnie kolędy.
Świąteczne manifestacje w obronie wolnych mediów rozpoczęły się o godzinie 20:00 Wydarzenie w Warszawie otworzył szef warszawskiego klubu "Gazety Polskiej" Adam Borowski. - Dziękuję każdemu z was, który z własnej nieprzymuszonej woli, przyszedł w ten trudny czas, w świąteczny czas, bronić naszej niepodległości można powiedzieć, przestrzega prawa. Przyjechali tu ludzie z różnych stron Polski: z Głogowa, z Wałbrzycha, z Opola, z Gniezna, ale jest też pani z dwoma synami z Elbląga - powiedział.
Manifestacje odbyły się przede wszystkim pod hasłem śpiewania kolęd. Wydarzeniu w Warszawie z okna siedziby TVP przyglądał się nowy prezes TVP Michał Adamczyk. Po odśpiewaniu kolęd warszawscy manifestanci przeszli pod siedzibę Polskiej Agencji Prasowej.
O tym, co działo się w Poznaniu w rozmowie z redaktor Katarzyną Gójską opowiedział w TV Republika redaktor Piotr Lisiewicz. - Frekwencja jest ogromna. Dzisiaj to jest około tysiąca osób, które są zgromadzone pod poznańską telewizją. Cała Wielkopolska, wszystkie miejscowości, jest też państwo z Australii, które przyjechało pewnie na święta do rodziny. Coraz to nowe hasła - mówił. - Myślę, że Donald Tusk i Bartłomiej Sienkiewicz, kiedy rozpoczynali tę wojnę, nie wyobrażali sobie, że budzą olbrzyma. Że budzą tych, którzy może za rządów PiS-u, byli uspokojeni, myśleli że Polska idzie lepiej lub gorzej w dobrym kierunku. Dzisiaj te tłumy rosną i z każdą manifestacją jest więcej osób - dodał.
Relacje z wydarzenia można oglądać na antenie TV Republika:
\