Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
,Bartosz Bartczak,
11.02.2021 16:00

Polska cywilizacja

Polacy lubią narzekać na swój kraj. To prawda, że Polsce daleko jeszcze do ideału. Ale poza naszymi granicami zaczyna się dostrzegać w naszym kraju zalążek czegoś nowego i dobrego. Może więc budowa własnej „cywilizacji” jest drogą do szczęścia Polaków?

W amerykańskim internecie krąży taki żart: „W poważnych państwach prezydent banuje Twittera. W niepoważnych Twitter banuje prezydenta”. Jest to oczywiste nawiązanie do ocenzurowania przez Twitter Donalda Trumpa. Wielu Amerykanów zaczyna dostrzegać, że z ich krajem, a w zasadzie z całą zachodnią cywilizacją, zaczyna dziać się coś niedobrego. Po drugiej stronie Oceanu Atlantyckiego problem zaczynają dostrzegać Polacy. Ministerstwo Sprawiedliwości właśnie pracuje nad rozwiązaniami, które ukrócą samowolę firm Big Tech w cenzurowaniu swoich użytkowników. A Polska nie tylko w tym obszarze stara się postawić wielkim korporacjom. To właśnie w naszym kraju trwa jeszcze walka przed upadkiem cywilizacyjnym. Jeśli więc Zachód upadnie, to być może wiele z jego wartości przetrwa w „polskiej cywilizacji”.

Ogon, który zaczyna merdać psem

Coraz więcej ludzi na szeroko pojętym Zachodzie zaczyna zdawać sobie sprawę z problemu, z którym boryka się nasz krąg cywilizacyjny. W relacjach państwa z korporacjami ogon zaczyna merdać psem. Korporacje, które powinny służyć swoim narodom i polityce państwa, same starają się narzucić swoje rozwiązania rządom. Big Tech chce decydować o tym, co można mówić, a czego nie, i próbuje wprowadzać neomarksistowski totalitaryzm. Wielkie korporacje finansowe chcą mieć wyłączność na prowadzenie polityki finansowej państw, aby zyskać w ten sposób możliwości do realizowania zysków kosztem zwykłych ludzi. Przykłady skandalicznych dążeń korporacji można tylko mnożyć. Co ciekawe, to w Polsce najczęściej można usłyszeć, czym grozi dominacja korporacji. Polacy wciąż w dużym stopniu pozostają poza wpływem politycznej poprawności i wciąż potrafią myśleć samodzielnie, zwłaszcza jeśli chodzi zagrożenia dla naszej cywilizacji.

A z czego wynikają owe zagrożenia? Przede wszystkim z tego, że korporacje z założenia są nastawione tylko na zysk. Jeśli staną się zbyt silne, zrobią wszystko, by wycisnąć z nas zysk dla siebie. Będą w stanie nami manipulować, a nawet zmuszać (np. poprzez tworzenie monopoli czy nawet przymus państwowy), byśmy kupili ich produkty lub usługi. Niekontrolowane przez rząd będą mogły nas nawet zniewolić. Jeśli staną się zbyt potężne, mogą zlikwidować wolny rynek, bo zagraża ich zyskom. Korporacje to nie są rządy państwa, za którymi stoją społeczeństwa, zasady społeczne oraz długa historia i które przed społeczeństwem i historią odpowiadają. To instytucje, które odpowiadają tylko przed księgami rachunkowymi. To korporacje zatem muszą być kontrolowane przez rządy, odwrotna sytuacja świadczy o chorobie państwa.

Problem w myśleniu, nie w ekonomii

Korporacje nie są oczywiście złe z samego założenia. W zdrowym państwie działają one w ścisłej z nim symbiozie. Państwo swoją polityką pomaga im się rozwijać i wspiera je za granicą, one w zamian odwdzięczają się przede wszystkim dzieleniem się zyskami poprzez płacenie podatków, wykorzystywaniem swych ekonomicznych wpływów na rzecz interesów swoich krajów czy dzieleniem się w pierwszej kolejności ze swoimi narodami innowacjami i technologiami. W chorym państwie korporacje „przejmują władzę”, co w rezultacie prowadzi do ich degeneracji. Skoro nie ma nad nimi władzy, to przestają się one przejmować wszystkim innym poza prymitywnie (np. siłowo) osiąganym zyskiem.

Problem z korporacjami nie leży więc w samym ich istnieniu, lecz w myśleniu o ekonomii, polityce, życiu społecznym. Jeśli za najważniejsze dobro w narodzie uważa się dążenie do zysku, to łatwo może dojść do sytuacji podobnej do tej, która ma miejsce często na Zachodzie. Skoro najważniejszy ma być zysk, to politycy, a także przedsiębiorcy czy menedżerowie, będą dążyć tylko do maksymalizowania swoich korzyści finansowych. W tej sytuacji na dalszy plan schodzi odpowiedzialność za ludzi, za wspólnotę narodową, za środowisko naturalne czy dziedzictwo kulturowe. Co więcej, jeśli któraś z tych wartości utrudnia otrzymanie zysku, to jest zwalczana. Polacy niedawno otrząsnęli się właśnie z filozofii społecznej opartej na hegemonii zysku. Dzięki temu zaczynają dostrzegać problemy naszej cywilizacji.

Awangarda kontrrewolucji

Polska zdaje sobie sprawę ze śmiertelnej choroby, na którą cierpi Zachód, i stoi w awangardzie walki z nią. To właśnie ze strony Polski słychać najgłośniejszy sprzeciw wobec nieograniczonej imigracji, ideologii gender i LGBT, protest przeciw rajom podatkowym czy oddawaniu większej władzy w ręce lobbystów z unijnych instytucji w Brukseli.

Nasz kraj nie ogranicza się tylko do prób zmiany sytuacji w Unii Europejskiej, lecz proponuje alternatywę w postaci inicjatyw integracyjnych w ramach Europy Środkowo-Wschodniej, takich jak Trójmorze. Polska polityka zagraniczna i gospodarcza przestała się ograniczać do integracji europejskiej, a zaczęła budować silniejsze relacje polityczno-gospodarcze z USA, krajami azjatyckimi a nawet Afryką.

W polityce wewnętrznej Polski widać też pierwsze znamiona kontrrewolucji. Przede wszystkim, odrzucono wiarę w „zachodni kapitał” i zaczęto budować własne siły gospodarcze. Zablokowano sprzedaż wielkich firm państwowych, a nawet rozpoczęto repolonizację firm już sprzedanych. Te polskie koncerny skupiają się teraz nie tylko na osiąganiu zysku, lecz także na wspieraniu innowacyjnych projektów i branż na naszym podwórku. W ten sposób rodzi się szansa na stworzenie naszych rodzimych koncernów, które mogłyby nawet zastąpić te zagraniczne. Jednocześnie polskie państwo przestało wycofywać się z gospodarki, a zamiast tego ruszyło z wieloma programami wspierania polskich rodzin. Zmianom w polityce gospodarczo-społecznej towarzyszą też zmiany w polityce administracyjnej. Zastopowano proces stopniowego rozpadu Polski poprzez decentralizację i zreformowano, nastawiony dotychczas tylko na siebie, wymiar sprawiedliwości.

Czy już jesteśmy gotowi

Polska już raz była u progu zbudowania własnej cywilizacji. Było to na początku istnienia I Rzeczypospolitej. Niestety szanse Polski zostały zniweczone przez te same problemy, które niszczą dzisiaj cywilizację zachodnią. Dla polskich magnatów, tak jak dzisiaj dla menedżerów wielkich korporacji, zysk był tak ważny, że gotowi byli dla jego ciągłego powiększania nie tylko poświęcić dobro swojego kraju, lecz także działać bezpośrednio przeciwko swoim rodakom. Ale historia I RP jest w pewnym stopniu dla nas szansą. Nie tylko dlatego, że możemy uczyć się na jej błędach. Także dlatego że jej założenia mogłyby być dobrym początkiem dla nowej cywilizacji. Ideały I RP mogłyby być też dla nas sposobem na przyciągnięcie do naszej, potencjalnej cywilizacji innych krajów regionu. Na przykład Białorusini wolą dzisiaj odwoływać się do spuścizny Wielkiego Księstwa Litewskiego (czyli części składowej I Rzeczypospolitej) niż do spuścizny ZSRS. Możemy więc odbudować Rzeczpospolitą Wielu Narodów, silniejszą, większą i trwalszą niż ta sprzed 500 lat.

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane