Postawa ta była powszechna od 1945 r., przez cały okres PRL, ale i po roku 1989 nie udało się jej wyrugować. Publicznie zaczęto ją zdecydowanie kwestionować po 2015 r. Jednak dotychczasowe działania to za mało, dobra zmiana nie może w swojej kampanii przeciwko antypolonizmowi zrobić kroku wstecz. Wręcz przeciwnie, antypolonizm powinien zostać całkowicie wypchnięty z polskiego życia publicznego.
Przerwanie budowy anty-Polaka
Mało kto na prawicy zdawał sobie sprawę z problemu, jaki stanowi koncept „młodego, wykształconego, z wielkiego miasta”. Bynajmniej nie służył on stworzeniu kadry specjalistów. Gdyby tak było, wcale nie przyjmowano by na studia wyższe tylu ludzi. Masowy charakter studiów odbija się na ich jakości. Tu chodziło o coś innego – po prostu młodzi Polacy mieli nasiąknąć atmosferą uczelni zdominowanych przez lewicową obyczajowość i sposób myślenia, atmosferą wielkich miast, w których króluje korporacyjny liberalizm. Dyplom wyższej uczelni i zamieszkanie w wielkim mieście miały dać nie tyle lepsze życie (z tym jest coraz większy problem), ile poczucie przynależności do lepszego świata. Nieważne, że taki człowiek miał często słabe kwalifikacje i średnio płatną pracę. Wmawiano mu, że jako reprezentant lewicowo-liberalnego świata jest lepszy, to zaś sprzyjało szerzeniu się antypolonizmu.
Na szczęście dobra zmiana dostała niedawno do ręki dwa bardzo dobre narzędzia do naprawienia szkód wyrządzonych przez zjawisko „młodego, wykształconego, z wielkiego miasta”. Pierwszym z nich jest zmiana trendów ekonomicznych. Wraz z rozwojem technologii coraz większe znaczenie zyskują umiejętności techniczne. Drugim z nich jest upowszechnienie pracy online. Dobra zmiana może więc przesunąć więcej środków przeznaczonych na edukację na techniczne wykształcenie średnie i wyższe na prowincji oraz w mniejszych ośrodkach, a także promować i wspomagać pracę online. W ten sposób młody człowiek będzie mógł zdobyć dobrą edukację i pracować, nie wyprowadzając się do wielkiego miasta, nie nasiąkając lewicową i liberalną atmosferą.
Przerwanie budowy anty-Polski
Antypolonizm nie miałby takiej siły, gdyby anty-Polacy nie mogli przedstawić Polakom jakiejś alternatywnej ojczyzny. Tą była przez długie lata zmitologizowana Europa. A Polska miała się w niej rozpuścić. Aby tak się stało, Polacy mieli porzucić swoją polskość. Taki mechanizm działał, kiedy istniała duża różnica w poziomie rozwoju pomiędzy Polską a zachodnią częścią naszego kontynentu. Dla wielu bycie Europejczykiem oznaczało bycie bogatszym niż Polak.
To się jednak zmienia. Dziś bycie Polakiem oznacza bycie bogatszym niż Grek czy Portugalczyk. Wkrótce będzie oznaczało bycie bogatszym niż Włoch albo Hiszpan. A w nie tak dalekiej perspektywie być może bogatszym niż Francuz albo Brytyjczyk.
Zmiana poziomu rozwoju poszczególnych regionów Europy jest kolejnym narzędziem, które dostaje dobra zmiana w swojej walce z antypolonizmem. Europejskość zamiast polskości daje coraz mniej korzyści. To, co musi zrobić dobra zmiana, to zneutralizować powab europejskości. Najlepiej zrobić to, powtarzając działania przeciwników. Trzeba po prostu stworzyć alternatywę dla Europy. Trójmorze już dziś może być pokazywane jako lepsze od Europy, lepiej się rozwijające, z mniejszym bezrobociem. A w przyszłości może być ono pokazywane jako po prostu bogatsze od Europy, tak jak kiedyś Europa była bogatsza od Polski. W ten sposób „europejskość zamiast polskości” będzie czymś gorszym, a antypolonizm straci na atrakcyjności.
Przerwanie budowy antypolskości
Obok konstruktu „młodego, wykształconego, z wielkiego miasta” i podsuwania Europy w miejsce Polski równie istotnym elementem antypolonizmu było zastępowanie patriotyzmu ideologiami. Komunizm, liberalizm, ideologia LGBT nie służą niczemu innemu jak tylko odwracaniu uwagi. Polak miał być przede wszystkim robotnikiem, przedsiębiorczą jednostką lub gejem, zamiast po prostu być Polakiem. Polak miał się zwracać przeciwko kapitalistom, roszczeniowcom czy homofobom zamiast przeciw wrogom Polski. Zajęci walką między sobą Polacy nie mieli mieć siły na występowanie przeciwko prawdziwym przeciwnikom, zawsze przychodzącym z zewnątrz. Tu akurat dobra zmiana czy szerzej – obóz patriotyczny – ma trudniejsze zadanie. Antynarodowa ideologia ciągle mutuje, z komunizmu wchodząc w liberalizm, a aktualnie z liberalizmu z elgiebetyzm.
Podobnie jak w wypadku „młodych, wykształconych, z wielkiego miasta” czy „europejskości zamiast polskości”, także w wypadku „ideologii zamiast patriotyzmu” przemiany na świecie dają doskonałe narzędzia do ręki dobrej zmianie. Chodzi o cofające się procesy globalizacji. Dzielenie ludzi według ideologii zamiast według naturalnych podziałów narodowych było na rękę siłom zyskującym na globalizacji. Przecież zamazywało to granice między narodami, które były jednocześnie granicami dla wielkich korporacji. Dzisiaj jednak wszystko się cofa. To, co powinna zrobić dobra zmiana, to budować własne, narodowe korporacje, które mogłyby zastępować korporacje międzynarodowe.
Można to robić też w ramach wspomnianego Trójmorza, aby zwiększyć potencjał ekonomiczny. Pozwoli to podciąć skrzydła ludziom i organizacjom ideologii, a wesprzeć ludzi i organizacje patriotyzmu.
Przerwać destrukcję
Ktoś może stwierdzić, że są ważniejsze sprawy dla dobrej zmiany niż walka z antypolonizmem. Ale jeśli pozwolimy, aby o priorytetach edukacji decydowały względy ideologiczne, to zabraknie nam specjalistów, a młodzi Polacy będą skazani na słabo płatne zajęcia. Jeśli postawimy Europę ponad Polskę, to wiecznie będziemy się zgadzać na drenowanie naszego kraju przez tę Europę. Wreszcie, jeśli będziemy dawać się dzielić z powodu ideologii, to nie będziemy w stanie się zjednoczyć przeciw zewnętrznemu zagrożeniu. Jeśli pozwolimy antypolonizmowi nie tylko się rozwinąć, a nawet istnieć, to nasze interesy narodowe będą wiecznie zagrożone. Dobra zmiana może przez wiele lat dbać o interesy Polski i Polaków, ale jeśli nie pokona antypolonizmu, to zmiana władzy może doprowadzić do ponownego zagrożenia tych interesów.
Zdrowy naród nie powinien sobie pozwalać na kalanie własnego gniazda. A takim jest właśnie w Polsce antypolonizm. Nasz kraj jest na dobrej ścieżce do osiągnięcia dobrobytu i znaczenia, jakiego Polacy nie zaznali od setek lat. Dlatego nie możemy sobie pozwolić na wypadnięcie z tej ścieżki.
Oczywiście, silna Polska nie jest w interesie wszystkich. Nasi geopolityczni rywale będą próbowali nam przeszkadzać. Ale dziś są oni słabsi niż kiedykolwiek wcześniej. Niestety, w samej Polsce są grupy, którym nie w smak jest siła narodu polskiego. Można je łatwo poznać, bo promują antypolonizm. Bronią oni szumowiny bredzącej o polskim udziale w Holokauście czy domagają się oddania polskiej suwerenności brukselskim pseudoelitom. Dlatego takie postawy trzeba jak najszybciej wyplenić. To równie ważne, jak wspieranie polskich rodzin czy repolonizacja polskiego majątku.