Przechodzenie z lewicy na patriotyczną stronę polskiego życia publicznego przestaje powoli dziwić. Magdalena Ogórek, Piotr Guział, Aleksandra Jakubowska, teraz była wiceprzewodnicząca klubu Lewicy w Sejmie Monika Pawłowska. Coraz bliżej szeroko pojętego obozu patriotycznego zdają się też być tacy lewicowcy, jak Rafał Woś, Monika Jaruzelska czy Jan Śpiewak. Być może współpracować z prawicowcami mógłby przedstawiciel bezkompromisowej lewicy Piotr Ikonowicz. Ostatnie dyskusje na lewicy, gdzie z brakiem tolerancji spotykają się nawet feministki (sic!), wskazują, że z pewnością można się spodziewać więcej różnego rodzaju transferów na prawą stronę – prawą nie tylko w rozumieniu politycznym.
Oczy zaczynają się otwierać
Jeśli czytelnikowi udaje się przedrzeć przez zalew politycznie poprawnych tekstów na lewicowych portalach, to często można dostrzec prawdziwe perełki. Niektórzy lewicowcy zaczynają dostrzegać problemy z Unią Europejską, liberalnymi elitami Zachodu czy wybujałym indywidualizmem czasów współczesnych.
Co ciekawe, dochodzą oni często do wniosku, że coś jest nie tak z naszym światem. Wyczulenie na los słabszych, zwracanie uwagi na równość szans czy szacunek dla wspólnoty sprawiają, że nie da się dłużej udawać, że zachodni system społeczny, że system Unii Europejskiej, że system III RP są dobre. Rosnące nierówności, erozja demokracji, coraz większa władza w rękach oligarchii, niszczenie więzów społecznych czy pranie ludzkich mózgów nie mogą ujść uwadze uczciwego lewicowca.
Wielu z nich wciąż widzi rozwiązanie w typowych lewicowych konstrukcjach. Rozwiązaniem problemu Unii Europejskiej ma być więc więcej integracji, tylko na modłę socjalną. Niewiele osób o poglądach lewicowych chce dostrzec, że ich największe dzieło, czyli państwo opiekuńcze, działało w państwach narodowych. Postęp integracji owocował tylko większą władzą niemieckiej oligarchii gospodarczej nad masami zwykłych Europejczyków. Rozwiązaniem konfliktów na tle kulturowym miałoby być jeszcze więcej przywilejów dla mniejszości. Nie wszyscy chcą dostrzec, że obecnie najlepiej w Europie imigranci integrują się… w Polsce. W Polsce, która wyznaje tradycyjne zasady, zgodnie z którymi imigrant musi szanować kulturę kraju, do którego przyjeżdża i wnosić do niego wartość dodaną, m.in. swoją pracę, wiedzę, umiejętności i zaangażowanie.
Przejść przez wezbraną rzekę
Problemy wielu lewicowców z odrzuceniem starych klisz i zaklęć nie leżą wcale w ich sposobie myślenia. Leżą one w pewnej sztucznej granicy, którą dla lewicy stworzyły liberalne elity. Granicą tą jest sączona nienawiść do państwa narodowego, do Kościoła, do instytucji rodziny. Liberalne elity wmawiają lewicowcom, że to naród, Kościół czy rodzina rzekomo odpowiadają za nierówności, biedę czy wykluczenie.
Granica ta jest niczym wezbrana rzeka, którą niewielu ludzi o poglądach lewicowych ma odwagę przekroczyć. Kiedy jednak taki człowiek zbierze się na odwagę przedarcia się przez wezbrane wody poprawności politycznej, to zobaczy, że ataki na naród, Kościół i rodzinę służą rozbiciu wspólnoty ludzkiej. A wspólnota ludzka jest największą barierą przed dominacją oligarchii nad masami ludzi, którzy bez oparcia we wspólnocie nie mają siły przeciwstawić się procesowi zamieniania ich w niewolników oligarchii.
Aby jednak przedstawić obraz uczciwie, trzeba przypomnieć, że liberalne elity w swojej perfidii wyznaczyły i prawicy granice, które trudno było przekroczyć. Liberałowie wmówili konserwatystom, że najważniejszą wartością dla prawicy jest wolność indywidualna, a zaangażowanie państwa w gospodarkę jest skrajnie lewicowe. W ten sposób np. brak państwowej kontroli nad banksterami jest podnoszony do rangi „filaru prawicowości”. W imię „wolności jednostki”, co przecież nigdy nie było naczelną potrzebą prawicy, rozmontowywane są prawdziwe wartości konserwatywne, jak porządek społeczny, instytucja rodziny, wspólnota narodowa czy instytucje religijne. W tej zafałszowanej narracji zarówno drobny przedsiębiorca, jak i osiedlowy sklepikarz powinni solidaryzować się z wielkimi koncernami, np. wielką siecią handlową, która wypycha ich z rynku, a nie ze swoimi pracownikami czy klientami.
Mur zaczyna kruszeć
Fałszywe narracje stworzone przez liberalne elity fundowane lewicy i prawicy pewnie długo utrzymywałyby granicę między nimi, gdyby nie postępujący upadek tych elit. Wyraźnie widać, że to nie takie cnoty jak pracowitość, przedsiębiorczość czy pomysłowość są dzisiaj sposobem na sukces, lecz coraz częściej zwyczajnie cwaniactwo, brak moralnych zahamowań i służalczość wobec elit. Musi to budzić obrzydzenie zarówno u konserwatystów, jak i lewicowców. Konserwatyści dostrzegają, że elity gospodarcze, których pozycja społeczna powinna zobowiązywać do wspomagania reszty wspólnoty narodowej, są coraz bardziej chciwe i samolubne. Lewicowcy zaś zauważają, że elity państwowe, które miały łagodzić nierówności i wyrównywać szanse, działają na rzecz bogacenia się elit gospodarczych kosztem reszty społeczeństwa.
Przebudzenie jest bardziej zaawansowane w obozie konserwatywnym niż w obozie lewicowym. Trump zastąpił Busha, Le Pen − Sarkozy’ego, Salvini – Berlusconiego, a Morawiecki − Buzka. Na prawicy trwa zwrot w stronę konserwatywnych wartości: narodu, rodziny, wiary, porządku, solidarności i wspólnoty.
O powrocie do pierwotnych wartości lewicy, takich jak solidarność, równość, dobrobyt, współdziałanie, trudno na razie mówić. Dlatego tradycyjne partie lewicowe w wielu państwach po prostu zanikają albo stają się tylko dodatkiem do liberalnej oligarchii. Wielu ludzi o takich poglądach musi więc uciekać na prawą stronę. Oligarchiczny liberalizm staje się dla nich tak bardzo nieznośny, że bliżej im jest do dawnych „wrogów” z prawicy i do wartości konserwatywnych.
Polski przypadek
W Polsce podziały pomiędzy prawicą a lewicą wzmacniane są dodatkowo przez kwestie historyczne. Wciąż trudne dla osoby o lewicowych poglądach jest przyznanie, że PZPR była formacją totalitarną. Dlatego wciąż żywa na lewicy jest nienawiść chociażby do wrogich wobec komunistów Żołnierzy Wyklętych, Piłsudskiego czy II RP.
Niektórzy lewicowcy zaczynają jednak dostrzegać, że wśród Wyklętych były również osoby o poglądach lewicowych, sam Piłsudski wywodził się z PPS, a II RP u swojego zarania dała kobietom prawa wyborcze, a robotnikom 8-godzinny dzień pracy. Trzeba przyznać, że zaszłości historyczne pojawiały się również po prawej stronie. To zaszłości kazały prawicowcom przez tyle lat bronić terapii szokowej czy zapatrzenia w Unię Europejską. Jednak to prawica, zarówno w Polsce jak i innych krajach, szybciej budzi się z liberalnego snu, w polskim przypadku ze snu III RP.
Okazją do spotkania obozu patriotycznego i przynajmniej części lewicy jest wdrażanie Nowego Polskiego Ładu. Rząd Zjednoczonej Prawicy chce dzięki niemu ostatecznie przekierować polską gospodarkę na tory samodzielności, innowacyjności, wspólnotowości i solidarności. Wartości te powinny być także bliskie lewicy. Dodatkowo NPŁ pokazuje, że polska prawica chce zmierzyć się z kwestią ekologii, tak ważną dla współczesnej lewicy.
Aby lewicowcy mogli się włączyć w budowanie nowej, bliższej im Polski, musieliby odrzucić liberalne mity. Mit, że odsuwanie oligarchii od władzy jest łamaniem demokracji, że państwo narodowe jest złem i że zwykli Polacy są źli i ciemni. Jeśli to się powiedzie, to nie tylko w Polsce uda się nareszcie coś zmienić do końca, ale i zmieni się sama lewica, gdy odrzuci tradycje totalitarne i powróci do korzeni.