Muzyka pełna grozy, pacjenci wywożeni na noszach, opodal siedziby PiS przerażona rodzina z dziećmi, której pasażer przejeżdżającej limuzyny pokazuje środkowy palec, bo „sorry :), dla mnie wybory są ważniejsze”. Widzimy też skrzynki pocztowe i informację: „10 maja te skrzynki mają być urnami dla 30 milionów Polaków. (…) Niestety mogą to być nie tylko urny wyborcze”.
Taki apokaliptyczny przekaz w swoim niby-wyborczym spocie serwuje Polakom Małgorzata Kidawa-Błońska. Pikująca w sondażach kandydatka Koalicji Obywatelskiej nawet nie zająknie się przy tym, czy ma jakiekolwiek konstruktywne pomysły na Polskę. Bo ich oczywiście nie ma. Tu chodzi już tylko o uwalenie wyborów. Sama kandydatka bowiem, jak i jej zaplecze polityczne doskonale wiedzą, że jeśli wybory się odbędą, czeka ją niewyobrażalny blamaż i w perspektywie polityczne unicestwienie.