Choć to tak odległe od siebie w czasie wydarzenia, tylko pozornie są bez związku. Albowiem i dzisiaj, szczególnie w Mińsku i okolicach, istnieje przecież poważna obawa, by, jak wtedy, Berlin nie porozumiał się z Moskwą i nie przypieczętował tym samym losu Białorusi i jej obywateli jako strefy putinowskich wpływów na kolejnych wiele lat. Dlatego dobrze, że są takie kraje, jak Polska, które w 1939 r. doświadczyły losu państwa zdradzonego, zostawionego na pastwę politycznych bandytów. Mam nadzieję, że nasz kraj dysponuje już na tyle mocną polityczną siłą przebicia, że zapobiegnie najgorszemu. I wolna od dyktatury Białoruś nie padnie ofiarą kolejnych sekretnych układów. A nie mam wątpliwości, że wpuszczenie Rosji na Białoruś w celu uratowania reżimu Łukaszenki oznaczałoby morze przelanej krwi i koniec jakichkolwiek nadziei Białorusinów na niepodległość.